Kliknij tutaj --> 🦧 sam nie wiem co to było kilka fajnych dni

Ohlsson w znakomitej formie. 3 listopada 2023. Dorota Szwarcman. Zwycięzca VIII Konkursu Chopinowskiego z 1970 r. skończył w kwietniu 75 lat. Ale wciąż jest pianistą bez wieku. Trochę nie bardzo było wiadomo, czego się spodziewać – Garrick Ohlsson miewa humory i czasem bywa wspaniały, a czasem dużo mniej. Iga Świątek z Robertem Lewandowskim, Izabela Łęcka ze Stanisławem Wokulskim, TVN z Polsatem - takie związki "powstały" na fali virala od kilku dni krążącego w mediach społecznościowych. ref:Sam nie wiem co to bylo kilka fajnych dni ,a moze to milosc,milosc drwi ,chyba tak bo chcialem z nia byc ,tak dziwnie sie skonczylo nawet nie znam jej ,a moze to milosc rozsterka dwojga serc. Obiecala przyslac list wciaz go szukam w skzynce na drzwiach ,ona I ja ,takie cos co zdarza sie raz, glopio wyszlo w tamtym dniu chcialem wiecej niz Kwiat lawendy chciałby się przytulić do tej mieszanki, ale nie jestem plantatorem: zbieram dzikie zioła, znajduję leki w zanurzone w falujących trawach, skryte w cieniu drzew, w chłodzie strumienia. Zbieram dzikie zioła w rytm słońca i księżyca, spokojnie, bez klikania, pośpiechu. Nie nawadniam, nie pielę, nie narzucam rytmu ani Do najpopularniejszych filmów Jadwigi można zaliczyć „Sam na sam” Andrzeja Kostenko oraz melodramat „Dziewczyna i gołębie”. Ciekawe role otrzymywała w latach 80-tych. Można ją było zobaczyć w serialu „Jan Serce”, psychologicznym „Stanie wewnętrznym” oraz węgierskim dramacie „Inne spojrzenie”. Comment Rencontrer Quelqu Un De Bien Sur Internet. Była jedna piękna noc,Taki mały flirt w blasku gwiazd,Ona i jaNiby nic, a jednak mi żalWszędzie razem, wszystkie dni,Wieczorami szampan i lód,Ona i jaKilka chwil zamkniętych na kluczSam nie wiem co to było,Kilka fajnych dni,A może to miłość,Miłość drwi,Chyba tak, bo chciałem z nią byćTak dziwnie się skończyło,Nawet nie znam jej,A może to miłość,Rozterka dwojga sercObiecała przysłać list,Wciąż go szukam w skrzynce na drzwiach,Ona i ja,Takie coś co zdarza się razGłupio wyszło w tamtym dniu,Chciałem więcej niż mogła dać,Ona i ja,Krótkie cześć i szukam jej w snachSam nie wiem co to było,Kilka fajnych dni,A może to miłość, miłość drwi,Chyba tak, bo chciałem z nią byćTak dziwnie się skończyło,Nawet nie znam jej,A może to miłość, miłość drwi,Chyba tak i trudno z tym żyćSam nie wiem co to było,Kilka fajnych dni,A może to miłość,miłość drwi,Chyba tak, bo chciałem z nią byćTak dziwnie się skończyłoNawet nie znam jej,A może to miłość,miłość drwi,Chyba tak i trudno z tym żyć(może to miłość)Tak dziwnie się skończyło,Nawet nie znam jejA może to miłość, rozterka dwojga serc Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2017-03-19 03:43:25 Malutkaaa Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-03-16 Posty: 13 Temat: Już nie wiem co zrobić. Nie daje wiem sama czego oczekuję po tym poście. Może chce się wygadać, może potrzebuje zeby ktos w koncu mną potrzasnal. Potrzebuję pomocy. Byłam z chłopakiem 3 lata, znaliśmy się ponad 4. To była pierwsza, prawdziwa milosc. Zamieszkalismy razem od ponad pół roku. Zawsze byłam przy nim, zawsze go wspieralam. Kiedy zmarl jego ojciec byłam przy nim, był sam jego rodziny nie było w kraju, wyjechalam z nim na pogrzeb, prawie zawaliłam własną maturę bo nie miałam praktycznie ani jednego dnia żeby się przygotować. Kochałam go jak nigdy nikogo. Od jakiegoś czasu zaczęło się między nami psuć. Doszły obowiązki, jakieś drobne spory. Ja miałam tyle na głowie... kłopoty w pracy, egzaminy na studiach, problemy ze zdrowiem, kłopoty mojej mamy, ojciec znowu bardzo mnie zranił, olal mnie totalnie mimo ze dałam mu szansę. Czułam się bardzo źle, potrzebowałam wsparcia i pomocy, w koncu przestalam to dusic w sobie. Powiedzialam mu o wszystkim jak bardzo zle sie czuje, ze czasem nie mam sily wstac z lozka. Porozmawialismy on sie poplakal, powoedzial ze jego tez to odrobine przytlczyło ale ze kocha mnie , ze boi się ze to ja go zostawię, że damy radę. Dwa dni później... zostawil mnie. Nawet właściwie się nie pokocilismy,poszło o głupotę, krótka wymiana zdań na msg. Wrócił milczał, po chwili stwierdził ze się rozstajemy. Byłam tak zmęczona całym życiem ze zdołałam tylko przeblagać go żeby mi to chociaż spróbował wyjaśnić, ze przecież dwa dni temu mówił że mnie kocha, ze mimo ze jest ciężko potrzebuje go teraz. Powiedział mi tyle strasznych rzeczy... ze już nie czuję tego co kiedyś, ze on nie potrafi wytłumaczyć czemu tak mówił, ze jestem dla niego za dojrzałą, ze on chce się bawić, śmiać, ze chyba mnie oszukiwał, ze denerwuje go juz we mnie wszystko. Po tych kilku zdaniach wyszedł i nie noc. Na drugi dzień pod moją nieobecność zabrał rzeczy, zapomniał jednej ważnej i tylko dlatego na drugi dzień musiał przyjechać, kumpla ale się nie zgodzilam. Próbowałam go przekonac, widziałam że jest mu ciężko płakał. Myślałam ze coś przemysli... Ale to co robi teraz... po miesiacu koleżanka widziała go z inną laską, co chwila na fb bombarduje fotkami jak to się świetnie bawi, a ja siedze i placze. Mimo ze traktowal mnie zle, byl zimny, nieczuly, dziecinny nie mogłam na niego liczyć... To tak boli. Ze zostawil mnie w takiej chwili. Tak bardzo go potrzebowałam... gdy on miał zły czas ja zostawiłam wszystko i siedziałam przy nim, nie spalam po nocach. A gdy ja go tak bardzo potrzebowałam... on mnie zostawil. Minęły już 2 miesiące a ze mna jest tylko gorzej. Nic mi nie pomaga. Próbowałam wychodzić, biegać, zatopić się w pracy...nic. I to że na każdym kroku pokazuje jak świetnie się bawi. Wie jak bardzo mnie to rani. Mimo ze wiem ze ten związek był toksyczny tak bardzo się od niego uzaleznilam ze nie mogę wytrzymać bez niego. Ciągle płacze,schudłam 8 kg., nic nie jem, ze stresu nie wychodzę z toalety. Wiem że to nie jest ktoś z kim mogłabym być szczęśliwa, ze to niedojrzaly egoista, ale mimo to... niedaje już rady. Przestaje mieć siłę. Dziękuję za każdą odpowiedź. 2 Odpowiedź przez authority 2017-03-19 05:32:48 Ostatnio edytowany przez authority (2017-03-19 05:42:32) authority Net-facet Nieaktywny Zawód: właściciel małej firmy Zarejestrowany: 2016-09-02 Posty: 1,517 Wiek: grubo po 30-stce Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. Zdanie klucz "ze jestem dla niego za dojrzałą, ze on chce się bawić, śmiać, ze chyba mnie oszukiwał, ze denerwuje go juz we mnie wszystko. Po tych kilku zdaniach wyszedł i nie noc."Trzeba ci dać mocnego kopa (w przenośni) byś go olała ciepłym moczem. Trafił ci się za przeproszeniem niedojrzały przerośnięty bachor o bardzo niskiej własnej samoocenie. On tylko szukał pretekstu by od ciebie odejść pewnie już dawno przyprawiał ci rogi. Takie sorry kolejny raz powiem za przeproszeniem pustaki szuka(nie po czesku) podobnej osoby do siebie takiej co woli łubudubu disco dance, stadiony, flagi, race, dopalacze, nowe dupy od normalnego życia. W imię własnej zasady "Kto nigdy nie wykorzystał nietrzeźwej" czyje słowa sami poszukajcie ja tu nie mieszam się do polityki ja tu tylko sprzątam... "Księża będą zawsze wykorzystywać ciemnotę i przesądy ludu. Będą posługiwać się religią jak maską, pod którą kryje się obłuda i zbrodniczość ich poczynań"Tadeusz Kościuszko"Religia jest dla ludzi bez rozumu"Józef Piłsudski 3 Odpowiedź przez Malutkaaa 2017-03-19 08:29:59 Malutkaaa Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-03-16 Posty: 13 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. authority napisał/a:Zdanie klucz "ze jestem dla niego za dojrzałą, ze on chce się bawić, śmiać, ze chyba mnie oszukiwał, ze denerwuje go juz we mnie wszystko. Po tych kilku zdaniach wyszedł i nie noc."Trzeba ci dać mocnego kopa (w przenośni) byś go olała ciepłym moczem. Trafił ci się za przeproszeniem niedojrzały przerośnięty bachor o bardzo niskiej własnej samoocenie. On tylko szukał pretekstu by od ciebie odejść pewnie już dawno przyprawiał ci rogi. Takie sorry kolejny raz powiem za przeproszeniem pustaki szuka(nie po czesku) podobnej osoby do siebie takiej co woli łubudubu disco dance, stadiony, flagi, race, dopalacze, nowe dupy od normalnego życia. W imię własnej zasady "Kto nigdy nie wykorzystał nietrzeźwej" czyje słowa sami poszukajcie ja tu nie mieszam się do polityki ja tu tylko sprzątam...Dziękuję bardzo za odpowiedź. Wczoraj dosłownie chwilę kiedy dodałam tego posta i poczułam się lepiej co? Kolejne zdjęcie jak to nie jest świetnie i jaka zabawa. Już nie wytrzymałam tak mnie to szarpnelo ze spalam 2 godziny. Tak bardzo go kochałam i ufalam mu a on to zdeptal, chyba dlatego tak reaguje. On zawsze był niedojrzaly, musiałam go ciągnąć za sobą za rękę ale kiedy ktoś jest zakochany... Z jednej strony wiem, ze zrobił mi przysługę ale sama się bo nie tylko przeżywam to psychicznie ale i fizycznie. Muszę z wami pogadać bo zwariuje. Jeszcze raz dzięki. 4 Odpowiedź przez ASchie 2017-03-19 09:28:14 ASchie Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-03-18 Posty: 13 Wiek: 41 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje mi ciebie, bo zmarnowalas kupe energii na kogos kto okazal sie szczeniakiem. Wyciagnij z tego wnioski i potraktuj jako bardzo dobra rade na przyszlosc. Szkoda tylko, ze uczucia jakie zywimy do niektorych osob w naszym zyciu sa czasem tak paskudnie wykorzystywane. Jestes mloda, zycie przed toba. Uczuc nie da sie kontrolowac, ale co mozna zrobic? Gdy sie znow Kiedys zakochasz, postaraj sie czasem rzucic okiem na swoj zwiazek z dystansem. Czasami widzi sie wtedy czy to idzie w dobym cie bardzo cieplo, ty dasz sobie rade:) 5 Odpowiedź przez 2017-03-19 09:47:49 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-02-05 Posty: 3,371 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. No tak to jest jak się źle trafi albo na czas nie połapie się w sytuacji, i pozwoli rozwijać się uczuciu, no cóż - usłyszłam : nie Ty pierwsza i nie Ty ostatnia - jest spora garstka ludzi borykających się z takimi sprawami - i żyją po przecierpianym czasie - bardzo fajnie - jesteś w tej też są :- wiesz już że to dzieciak- wiesz że zachowuje sie bez empatii- schudłaś - wartośc dodana - myśli Ci się ciężko ale sprawiasz wrażenie osoby głęboko zranionej ale nie głupiej i nie bezwolnej Czyli : co nie zabije (a nie zabije - jeszcze przytyjesz ) to do góry, nie obserwować faceta bo to strata czasu, aktywność osobista i kontakty poza grupą gdzie on sie obraca - pogoda wraca... dobrze będzie I na przyszłość - już coś o sobie wiesz a wiedzieć będziesz więcej jak tylko ogarniesz i ten problem 6 Odpowiedź przez Tadeo1992 2017-03-19 10:26:14 Tadeo1992 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-03-12 Posty: 49 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. Witaj, Czym więcej przeglądam to forum tym więcej historii jest podobnych do mojej, jak pisałaś, że facet stwierdził, że chce się bawić itp itd to normalnie jak bym czytał siebie. W moim przypadku jest bardzo podobnie, chciałem żeby moja ex wprowadziła się do mnie, ale możliwe to było dopiero po ukończeniu przez nią studiów. W zasadzie to pomyślałem, że to dobry moment by się "dotrzeć", będzie przyjeżdżała co drugi weekend i zobaczy, że nie szukam "kury domowej" i również potrafię sprzątać, prać czy robić sniadanka a nie tylko kanapa, mecz i piwo. I koniec końców za swoją dojrzałość dostałem kopa w tyłek (w zasadzie Ty również) i widziałem, że ona nie chce ustabilizować się, że może boi się..? Nie naciskałem.. Czy jest jakaś recepta na Twój ból? Oczy,że nie ma.. Tutaj najważniejsza jest psychika i musisz sobie z tym poradzić, doskonale Cię rozumiem, wracasz do pustego domu i każdy kąt sprawia,że chce Ci się płakać. Z tego co mi się wydaje to masz lekko zaburzoną samoocenę, ale właśnie powinnaś być pewna siebie, wiesz ilu facetów szuka takiej kobiety jak Ty? A ten Twój były..? No będzie chodził na dyskoteki, na piwko, ale ile tak można? W końcu kiedyś nadejdzie dzień,że postanowi się ustabilizować i jestem pewien w 100%, że będzie żałował iż Cię stracił.. Koleżanko, głowa do góry. Coraz częściej dochodzi do mnie, że ludzie młodzi, którzy lubią stabilizację są na wagę złota a więc nie masz czego się martwić, pod żadnym pozorem nie myśl, że Ty straciłaś, niech on to pomyśli! 7 Odpowiedź przez ósemka 2017-03-19 10:57:58 ósemka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-05 Posty: 2,359 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. Malutka, chłopak zrobił ci przysługę, że odszedł. Ty choć widząc, że w tym związku jesteś stroną bardziej zaangażowaną sama decyzji raczej byś nie podjęła. Trwałabyś w tym swoim bagienku, płacząc i próbując zasłużyć sobie na jego "miłość". Najprawdopodobniej z czasem trwania tego związku pojawiłaby się u was dysproporcja i rozwinęła relacja zależna, w której Ty zrezygnowałabyś ze swoich potrzeb, na rzecz jego. A tak uwolniłaś się od wiecznego dziecka i imprezowicza. Możliwe, ze decyzja o wspólnym zamieszkaniu była decydującą o rozstaniu - zrobiło się poważnie, przerosły go kłopoty i uciekł. Ot, taki twój bohater - zastanów się czy warto tracić czas i energię dla kogoś tak nieodpowiedzialnego! 8 Odpowiedź przez On-WuWuA-83 2017-03-19 11:14:59 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2017-03-19 11:16:07) On-WuWuA-83 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-19 Posty: 2,032 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. authority napisał/a: Takie sorry kolejny raz powiem za przeproszeniem pustaki szuka(nie po czesku) podobnej osoby do siebie takiej co woli łubudubu disco dance, stadiony, flagi, race, dopalacze, nowe dupy od normalnego życiaSpokojnie bo dostaniesz rozwolnienia od nadmiaru emocji XDJa się śmieje z tych określeń - niedojrzały, szczeniak itp. Ten kto jest zdolny do podejmowania decyzji jest normalnie funkcjonującą osobą. A, że te decyzje są dobre tylko dla niego to inna rzecz. Właśnie dojrzałość polega na podejmowaniu trudnych decyzji. Jeżeli nie czuł się w 100% dobrze z autorką to chyba lepiej jak powiedział autorce o tym aniżeli miałby ją oszukać albo oszukiwać dłużej? Właściwie to po co go obserwujesz? On właśnie teraz żyje, chodzi na disco, chodzi na mecze, odpala race. Widocznie wcześniej tego nie mógł robić (żyć) i to mu przeszkadzało a ciebie to boli. Zablokować wszędzie gdzie się da i zająć się sobą. Pseudo: WuWuś 63463780 9 Odpowiedź przez Monoceros 2017-03-19 11:33:55 Monoceros Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-03-13 Posty: 3,147 Wiek: XXX Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. Mimo ze traktowal mnie zle, byl zimny, nieczuly, dziecinny nie mogłam na niego liczyć...To po co Ci on? Skoro nie mogłaś na niego liczyć i był zimny? Przecież w związku chodzi o coś odwrotnego, nie?A wiesz czemu nie możesz się uwolnić? Bo nie chcesz. Nie pozwalasz sobie na uzdrowienie, tylko szukasz o nim informacji, pewnie pytasz znajomych, wchodzisz na fb czy gdzieś. No to jeśli ty się zmuszasz do tego, żeby go ciągle oglądać, myśleć o nim, to jak ma ci przejść? Wywal go ze znajomych, zablokuj go, żebyś nie widziała jego postów, wykasuj wszystkie numery, przestań patrzeć co on robi, wyrzuć go z głowy, to i z serca zastanów się, po co on ci był potrzebny?On wyraźnie nie miał ochoty zajmować się tobą. Póki było łatwo i przyjemnie, to sobie z tobą był, ale nie zależy mu na tobie na tyle, żeby razem z tobą zmierzyć się z trudnościami. Wykorzystał twoje wsparcie, gdy było mu ciężko, ale sam nie ma ochoty tego robić. A więc niech spada, a ty znajdź kogoś, kto będzie warty twojej troski i odwdzięczy się tym samym. If you can be anything, be kind. 10 Odpowiedź przez authority 2017-03-19 18:33:37 Ostatnio edytowany przez authority (2017-03-19 20:05:00) authority Net-facet Nieaktywny Zawód: właściciel małej firmy Zarejestrowany: 2016-09-02 Posty: 1,517 Wiek: grubo po 30-stce Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. On-WuWuA-83 napisał/a:authority napisał/a: Takie sorry kolejny raz powiem za przeproszeniem pustaki szuka(nie po czesku) podobnej osoby do siebie takiej co woli łubudubu disco dance, stadiony, flagi, race, dopalacze, nowe dupy od normalnego życiaSpokojnie bo dostaniesz rozwolnienia od nadmiaru emocji XDJa się śmieje z tych określeń - niedojrzały, szczeniak itp. Ten kto jest zdolny do podejmowania decyzji jest normalnie funkcjonującą osobą. A, że te decyzje są dobre tylko dla niego to inna rzecz. Właśnie dojrzałość polega na podejmowaniu trudnych decyzji. Jeżeli nie czuł się w 100% dobrze z autorką to chyba lepiej jak powiedział autorce o tym aniżeli miałby ją oszukać albo oszukiwać dłużej? Właściwie to po co go obserwujesz? On właśnie teraz żyje, chodzi na disco, chodzi na mecze, odpala race. Widocznie wcześniej tego nie mógł robić (żyć) i to mu przeszkadzało a ciebie to boli. Zablokować wszędzie gdzie się da i zająć się w niczym nie pomagasz autorce. to pierwsza sprawa druga fakt na plus iż zakończył ale mógł to dawno zakończyć bo z czego widać oszustwo musiało długo trwać. "Księża będą zawsze wykorzystywać ciemnotę i przesądy ludu. Będą posługiwać się religią jak maską, pod którą kryje się obłuda i zbrodniczość ich poczynań"Tadeusz Kościuszko"Religia jest dla ludzi bez rozumu"Józef Piłsudski 11 Odpowiedź przez josz 2017-03-19 19:53:59 josz Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-12-14 Posty: 4,533 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje przestań śledzić jego poczynania na Fb, nie szukaj informacji o nim, po co się dobijasz?Przynajmniej tyle zrób dla chce powtarzac tego, co zostało tu wcześniej napisane, ale naprawde, on wyświadczył Ci przysługę swoim odejściem, nie masz kogo żałować i po kim płakać. 12 Odpowiedź przez Markuss88 2017-03-19 22:14:00 Markuss88 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-02-18 Posty: 344 Wiek: 30 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje co może Ciebie jeszcze spotkać to chęć powrotu ze strony EX'a. Niestety nadejdzie taki czas, że jak się wyszaleje to na CHWILĘ zachce mu się tego czego akurat nie ma , czyli Ciebie. I zacznie się jazda bez trzymanki w stylu "ja się zmienię","tęsknię, kocham, żałuję". Nie daj się na to nabrać tylko twardo stąpaj po ziemii, bo cuda to tylko w Biblii się działy. Zajmij się sobą ( hobby,pasja,siłownia) i uwierz mi wyjście z domu jest najlepsza metodą do "zregenerowania" się po toksycznym związku. Nie oglądaj na FB co robi, zablokuj jego konto. Wyjdz do ludzi nawet na spacer, ważne aby w przysłowiowych czterech ścianach nie siedzieć samemu. Czas leczy rany, powie Ci każdy kto już przerabiał tematy eksów. Powodzenia 13 Odpowiedź przez Malutkaaa 2017-03-20 09:19:50 Ostatnio edytowany przez Malutkaaa (2017-03-20 09:21:47) Malutkaaa Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-03-16 Posty: 13 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. Bardzo dziękuję wszystkim z odpowiedź. :*On-WuWuA-83 napisał/a: Właściwie to po co go obserwujesz? On właśnie teraz żyje, chodzi na disco, chodzi na mecze, odpala race. Widocznie wcześniej tego nie mógł robić (żyć) i to mu przeszkadzało a ciebie to boli. Zablokować wszędzie gdzie się da i zająć się jeżeli pod postacią słowa "żyć" rozumiesz codzienne imprezowanie, nie wracanie na noc, chodzenie na obiady z dziewczynami we dwoje, codzienne picie itp. to faktycznie nie mógł tego robić. Ale wydawało mi się,że to normalne? Ja nie wyobrażam sobie tak mi się, że to taki typ że nawet gdyby żałował to nie wróci. Nigdy nie usłyszałam od niego słowa przepraszam, wręcz był obrażony, że ja śmiem być zła. Jest dumny jak paw. Najbardziej boli mnie chyba to, że tak łatwo przyszło mu wrócić nie do normalnego życia, ale do takiego gdzie na siłę pokazuje wszystkim jak to nie jest wspaniale, że ani raz nikogo nie zapytał czy wszystko u mnie ok, czy czegoś nie potrzebuje, czy daję radę sama finansowo z mieszkaniem, bo przecież uczę się dziennie i pracuję na swoje utrzymanie, zostałam sama ze wszystkimi rachunkami z dnia na dzień. Nic. Zero odzewu. Tak bardzo nie pojmuje jak można kogoś zostawić tak z dnia na dzień, po tak długim czasie i nawet raz nie zainteresować się czy ta druga osoba w ogóle żyje... Pisało do mnie pół jego rodziny, że co się stało, że to chwilowe, że nie mogą w to uwierzyć, a ja co im miałam powiedzieć? Nic. Przecież nie opowiem im że olał mnie ze wszystkimi kłopotami bo się zmęczył i ruszył w tany. Mam teraz taki czas, że obwiniam siebie bo za głupia, za gruba, za smutna, za poważna... mam nadzieję, że to minie. Wyłączyłam powiadomienia, wywaliłam go z chatu, przeniosłam się na chwilę do mamy żeby nie być sama. Wróciłam do pasji, które przy nim zostawiłam- biegam. Jest lepiej ale najgorzej jest rano, kiedy budzę się i chcę sprawdzić, czy jeszcze śpi. I nagle zdjasze sobie sprawę, że wszystkie twoje plany zniknęły. 14 Odpowiedź przez Malutkaaa 2017-03-20 09:27:28 Malutkaaa Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-03-16 Posty: 13 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. authority napisał/a:On-WuWuA-83 napisał/a:authority napisał/a: Takie sorry kolejny raz powiem za przeproszeniem pustaki szuka(nie po czesku) podobnej osoby do siebie takiej co woli łubudubu disco dance, stadiony, flagi, race, dopalacze, nowe dupy od normalnego życiaSpokojnie bo dostaniesz rozwolnienia od nadmiaru emocji XDJa się śmieje z tych określeń - niedojrzały, szczeniak itp. Ten kto jest zdolny do podejmowania decyzji jest normalnie funkcjonującą osobą. A, że te decyzje są dobre tylko dla niego to inna rzecz. Właśnie dojrzałość polega na podejmowaniu trudnych decyzji. Jeżeli nie czuł się w 100% dobrze z autorką to chyba lepiej jak powiedział autorce o tym aniżeli miałby ją oszukać albo oszukiwać dłużej? Właściwie to po co go obserwujesz? On właśnie teraz żyje, chodzi na disco, chodzi na mecze, odpala race. Widocznie wcześniej tego nie mógł robić (żyć) i to mu przeszkadzało a ciebie to boli. Zablokować wszędzie gdzie się da i zająć się w niczym nie pomagasz autorce. to pierwsza sprawa druga fakt na plus iż zakończył ale mógł to dawno zakończyć bo z czego widać oszustwo musiało długo właśnie... to boli chyba bardziej niż rozstanie. To,że byłby w stanie patrzeć mi prosto w oczy, nawet płakać i mówić że mnie kocha, że boi się iż to ja odejdę, a dwa dni potem... dla mnie to nie do ogarnięcia. Zmienił się bardzo po smierci taty, ale ja zawsze byłam przy nim i myślałam,że to minie, że najważniejsza jest miłość, a my zwyczajnie tacy już jesteśmy- kłótliwi. Dałabym rękę za niego sobie uciąć, że zawsze mimo wszystko będziemy mogli na siebie liczyć. Jak widać byłabym bez ręki 15 Odpowiedź przez anderstud 2017-03-20 11:18:57 Ostatnio edytowany przez anderstud (2017-03-20 11:32:51) anderstud Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-08-30 Posty: 2,766 Wiek: 43 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. Malutkaaa napisał/a:Faktycznie jeżeli pod postacią słowa "żyć" rozumiesz codzienne imprezowanie, nie wracanie na noc, chodzenie na obiady z dziewczynami we dwoje, codzienne picie itp. to faktycznie nie mógł tego robić. Ale wydawało mi się,że to normalne? Ja nie wyobrażam sobie tak mi się, że to taki typA mi się wydaje, że izolując od świata i zamykając w domu młodego zdrowego chłopaka zabrałaś mu całą radość z życia. Na końcu odcięłaś powietrze potrzebne do oddychania i kiedy zaczął się dusić, to spanikował i uciekł. Całkowicie naturalna czego Ty się spodziewałaś? Że osaczony i stłamszony przez laskę 20 parolatek będzie szczęśliwy w takim związku? Ja jestem dwa razy starszy od niego i też bym sobie poszedł w cholerę. No przykro mi bardzo, ale ktoś Ci to musi powiedzieći wypadło akurat na mnie On naprawdę może Ciebie kochać, tylko tak się nie da po prostu żyć. Dojrzałość tu nie ma nic do rzeczy, bo chyba oboje jesteście jeszcze zbyt dziecinni, żeby ze sobą mieszkać i poważnie planować wspólną przyszłość. Takie zachowania jak twoje i pretensje które kierujesz pod adresem swojego partnera, to ja Ci powiem szczerze pamiętam, ale raczej ze szkoły podstawowej, a nie z dorosłego życia, którego kawałek mam już za sobą i wiem co bym zrobił na jego miejscu. Dokładnie to samo. I nie ma w tym żadnej złośliwości, tylko chciałem zwrócić twoją uwagę na drugą stronę tego medalu. I jak? post otwierający wątek można odnieść wrażenie jakby to pisała 75 letnia staruszka umęczona życiem, a nie młoda dziewczyna. Taka postawa też z czasem przytłacza partnera, aż w końcu na samą myśl o powrocie do domu dostaje drgawek i torsji. Naprawdę nie mam zamiaru ani ochoty sprawiać Ci tutaj dodatkowych przykrości, ale moim zdaniem w znacznej mierze to Ty sama przyczyniłaś się do tego, że chłopak podjął taką a nie inną decyzję, a odpalanie rac czy niepowroty na noc, to tylko nieistotne bzdety, którymi próbujesz sobie tłumaczyć, że to on był taki niedojrzały, beznadziejny i do niczego się nie nadawał... Nie udzielam rad. Oferuję sarkastyczne uwagi. 16 Odpowiedź przez Rising_Sun 2017-03-20 11:39:56 Rising_Sun Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-09 Posty: 994 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje przede wszystkim przestań go obserwować na fb, wywal ze znajomych, lub po prostu zrób żeby nie widzieć jego postów, nie interesuj się jego życiem. Dobrze wiesz, że to nie był facet dla Ciebie, mieliście inne podejście do związku, życia, inne sobie, że NIE CHCESZ mieć takiego partnera. 17 Odpowiedź przez angel92 2017-03-20 12:02:32 angel92 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zawód: prawnik Zarejestrowany: 2017-02-16 Posty: 47 Wiek: 25 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. powiedział Ci wprost, że nie dojrzał do związku że jesteście na zupełnie innych etapach - musisz uszanować jego decyzję. Zapewne wspólne mieszkanie uświadomiło mu że związek to nie tylko abonament na seks i atrakcyjnie spędzony wolny czas ale i problemy/obowiązki i to go osobę która będzie patrzyła w tym samym kierunku co Ty, gwarantuje Ci ;-) tylko nie trać czasu i energii na faceta który jeszcze nie dojrzał do prawdziwej relacji bo nie warto - nie otrzymasz od niego żadnej stabilizacji, którą domniemam że EX pomimo swoich 30lat też na odchodne sprzedał mi podobny tekst bo bagatela 6 wspólnych latach, że on nie dojrzał do związku, woli być sam i skupić się na swoim rozwoju zawodowym ;-) cuż ... nic na siłę, oczywiście swoje trzeba przecierpieć ale nie wolno zamykać sie na ludzi! wokół jest masa wartościowych i życzliwych osób w tym facetów ;-) tak na pocieszenie ... jestem po 1,5 miesiąca od rozstania, zero kontaktu, po 2 tygodniach ciszy zmieniłam numer telefonu (starą kartę mu odesłałam bo abonament był na niego), przez 2 tygodnie ryczałam i zastanawiałam sie jak teraz zorganizować sobie życie... każdy mój dzień/tydzień/ weekend czy rok rozpatrywałam pod jego kątem - nagle zostałam sama z mnóstwem wolnego czasu. Na początku nie wiedziałam co z nim zrobić, wręcz mnie to dołowało ... efekt był taki że od miesiąca nie mam NA NIC czasu bo ciągle coś ścianka - siłownia - kręgle - wypad ze znajomymi, dodatkowo kogoś przypadkiem poznałam, widzieliśmy się 4 razy w tym mamy codzienny kontakt, NIC nie zaszło między nami, nasze spotkania ograniczały się do wypadów na kawę / obiad / spacer, ale bardzo lubię tego człowieka i odpowiada mi to powolne ale jednostajne tępo - czas pokaże co z tej znajomosci wykiełuje, nawet jeśli zostanie bardzo dobrym kolegą pokazuje mi to że jest wiele fajnych facetów i zarówno ja jak i TY na nich trafimy :-)podstawowa rada tak jak piszą też osoby powyżej - nie katuj się kontrolowaniem jego poczynań, pomyśl o SOBIE o swoim komforcie prychicznym, nie o tym co on czy inni pomyślą. Powinnaś być teraz dobra przedewszystkim dla siebie, nie jestem za blokowaniem kogoś ale za usunięciem ze znajomych / usunieciem numeru telefonu / czy nawet zmianą numeru - jak najbardziej za. Kiedy będzie kusiło Cię wejść na jego profil zrób wszystko żeby się powstrzymać i zająć czymkolwiek, idź pobiegać, wyjmij kabel od internetu a zobaczysz że coraz rzadziej najdzie Cię na to ochota ;-) 18 Odpowiedź przez Malutkaaa 2017-03-20 18:20:48 Malutkaaa Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-03-16 Posty: 13 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. anderstud napisał/a:Malutkaaa napisał/a:Faktycznie jeżeli pod postacią słowa "żyć" rozumiesz codzienne imprezowanie, nie wracanie na noc, chodzenie na obiady z dziewczynami we dwoje, codzienne picie itp. to faktycznie nie mógł tego robić. Ale wydawało mi się,że to normalne? Ja nie wyobrażam sobie tak mi się, że to taki typA mi się wydaje, że izolując od świata i zamykając w domu młodego zdrowego chłopaka zabrałaś mu całą radość z życia. Na końcu odcięłaś powietrze potrzebne do oddychania i kiedy zaczął się dusić, to spanikował i uciekł. Całkowicie naturalna czego Ty się spodziewałaś? Że osaczony i stłamszony przez laskę 20 parolatek będzie szczęśliwy w takim związku? Ja jestem dwa razy starszy od niego i też bym sobie poszedł w cholerę. No przykro mi bardzo, ale ktoś Ci to musi powiedzieći wypadło akurat na mnie On naprawdę może Ciebie kochać, tylko tak się nie da po prostu żyć. Dojrzałość tu nie ma nic do rzeczy, bo chyba oboje jesteście jeszcze zbyt dziecinni, żeby ze sobą mieszkać i poważnie planować wspólną przyszłość. Takie zachowania jak twoje i pretensje które kierujesz pod adresem swojego partnera, to ja Ci powiem szczerze pamiętam, ale raczej ze szkoły podstawowej, a nie z dorosłego życia, którego kawałek mam już za sobą i wiem co bym zrobił na jego miejscu. Dokładnie to samo. I nie ma w tym żadnej złośliwości, tylko chciałem zwrócić twoją uwagę na drugą stronę tego medalu. I jak? post otwierający wątek można odnieść wrażenie jakby to pisała 75 letnia staruszka umęczona życiem, a nie młoda dziewczyna. Taka postawa też z czasem przytłacza partnera, aż w końcu na samą myśl o powrocie do domu dostaje drgawek i torsji. Naprawdę nie mam zamiaru ani ochoty sprawiać Ci tutaj dodatkowych przykrości, ale moim zdaniem w znacznej mierze to Ty sama przyczyniłaś się do tego, że chłopak podjął taką a nie inną decyzję, a odpalanie rac czy niepowroty na noc, to tylko nieistotne bzdety, którymi próbujesz sobie tłumaczyć, że to on był taki niedojrzały, beznadziejny i do niczego się nie nadawał...I zupełnie nie trafileś To nie ja odziolowałam go od świata, ale on mnie. To ja od początku byłam tą wesołą, uśmiechniętą, odważną i pewną siebie. To on mówił "może nie idźmy, zostańmy w domu". Zaakceptowałam to, bo tłumaczyłam sobie, że woli czas spędzać ze mną. I sama zaczęłam tak żyć. I wszystko się zmieniło, ja zgasłam, stałam się cicha, całe życie podporządkowałam jemu, a on dostał skrzydeł. I kiedy potrzebował mnie- byłam, kiedy role się odwróciły zostałam sama. Nie obarczam go winą za rozstanie, wychodzę z założenia że obie strony zawsze są winne, zmieniają się tylko proporcje. Jak zaczęłam przeglądać wątki to zauważyłam,że to dosyć częste tłumaczenie, że chcę się jeszcze wybawić. Mieliśmy siebie, bardzo tanie piękne mieszkanie, stać nas było praktycznie na większość codziennych rzeczy, nie musieliśmy ciułać od 1 do 1, oboje pracowaliśmy tylko dwa dni w tygodniu. Tym bardziej ciężko pojąć mi,że od tak można to wszystko zostawić bez słowa wyjaśnienia. Ale może tak napisali inni, trafię na kogoś kogo nadrzędnym celem nie będzie zabawa i siedzenie mamie na głowie do 30, ale połączenie lekkiego życia z obowiązkami i problemami których nie da się uniknąć. 19 Odpowiedź przez Malutkaaa 2017-03-20 18:27:46 Malutkaaa Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-03-16 Posty: 13 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. angel92 napisał/a:powiedział Ci wprost, że nie dojrzał do związku że jesteście na zupełnie innych etapach - musisz uszanować jego decyzję. Zapewne wspólne mieszkanie uświadomiło mu że związek to nie tylko abonament na seks i atrakcyjnie spędzony wolny czas ale i problemy/obowiązki i to go osobę która będzie patrzyła w tym samym kierunku co Ty, gwarantuje Ci ;-) tylko nie trać czasu i energii na faceta który jeszcze nie dojrzał do prawdziwej relacji bo nie warto - nie otrzymasz od niego żadnej stabilizacji, którą domniemam że EX pomimo swoich 30lat też na odchodne sprzedał mi podobny tekst bo bagatela 6 wspólnych latach, że on nie dojrzał do związku, woli być sam i skupić się na swoim rozwoju zawodowym ;-) cuż ... nic na siłę, oczywiście swoje trzeba przecierpieć ale nie wolno zamykać sie na ludzi! wokół jest masa wartościowych i życzliwych osób w tym facetów ;-) tak na pocieszenie ... jestem po 1,5 miesiąca od rozstania, zero kontaktu, po 2 tygodniach ciszy zmieniłam numer telefonu (starą kartę mu odesłałam bo abonament był na niego), przez 2 tygodnie ryczałam i zastanawiałam sie jak teraz zorganizować sobie życie... każdy mój dzień/tydzień/ weekend czy rok rozpatrywałam pod jego kątem - nagle zostałam sama z mnóstwem wolnego czasu. Na początku nie wiedziałam co z nim zrobić, wręcz mnie to dołowało ... efekt był taki że od miesiąca nie mam NA NIC czasu bo ciągle coś ścianka - siłownia - kręgle - wypad ze znajomymi, dodatkowo kogoś przypadkiem poznałam, widzieliśmy się 4 razy w tym mamy codzienny kontakt, NIC nie zaszło między nami, nasze spotkania ograniczały się do wypadów na kawę / obiad / spacer, ale bardzo lubię tego człowieka i odpowiada mi to powolne ale jednostajne tępo - czas pokaże co z tej znajomosci wykiełuje, nawet jeśli zostanie bardzo dobrym kolegą pokazuje mi to że jest wiele fajnych facetów i zarówno ja jak i TY na nich trafimy :-)podstawowa rada tak jak piszą też osoby powyżej - nie katuj się kontrolowaniem jego poczynań, pomyśl o SOBIE o swoim komforcie prychicznym, nie o tym co on czy inni pomyślą. Powinnaś być teraz dobra przedewszystkim dla siebie, nie jestem za blokowaniem kogoś ale za usunięciem ze znajomych / usunieciem numeru telefonu / czy nawet zmianą numeru - jak najbardziej za. Kiedy będzie kusiło Cię wejść na jego profil zrób wszystko żeby się powstrzymać i zająć czymkolwiek, idź pobiegać, wyjmij kabel od internetu a zobaczysz że coraz rzadziej najdzie Cię na to ochota ;-)Dziękuję, podniosłaś mnie na duchu. Zrobiłam to co poradziliście- odcielam wszytko, napisalam do niego o zwrot reszty moich rzeczy które ma, bo już zaczęłam sobie w głowie planowac jak to się za jakiś czas spotkamy przy oddawaniu ich i jak uczucia z pewnością w nim odżyją... co miejsca i tak by nie miało, ale umysł głupi gdy zakochany. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Też staram zapełniac sobie czas, ale zawsze z tyłu głowy mam te głupie myśli... Mam nadzieję, że już się tak nie sparzę w życiu bo bardzo to przeżywam, nie myślałam, że mogę się czymś przejąc aż do tego stopnia. 20 Odpowiedź przez Malutkaaa 2017-04-29 14:12:52 Malutkaaa Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-03-16 Posty: 13 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje Już jakiś czas temu założyłam wątek na temat tego, że zostawil mnie facet. Jak się okazało owszem zostawil ale dla innej. Kłamie jak z nut do tej pory- jakiś czas temu zapytany wprost o to czy z kimś się spotyka wyparl się wszystkiego. Jestem prawie pewna, że to zaczęło się wcześniej- to by tłumaczyło jego zimne zachowanie, późniejsze powroty, kręcenie, brak czułości. Może nie doszło do tego że poszli do łóżka ale to musiało być coś silnego skoro nie minął tydzień i już byli ze sobą. Przykro mi i to mnie tylko dobiło bo bardzo go kochalam, mam klopoty z zaufaniem przez historię z ojcem, a jemu pod koniec związku zaufalam w 100% i nie mogłam uwierzyć w to że to się stalo, w nieelegancki delikatnie mówiąc sposób i jeszcze teraz ten powód. On się tak zmienił pije, pali trawę, rzucił pracę, nie chodzi na uczelnie, a ona jest podobno typem słodkiej idiotki, która potrafi tylko hihotac. To z jednej strony mnie pociesza- bo sa siebie warci, ale z drugiej dobija jeszcze bardziej... Bo jestem aż tak beznadziejna ze warto wymienić mnie na taką pustą i łatwa laske? Z której sam się kiedyś nasmiewal ze jedyne co ma do powiedzenia to to jaki kolor paznokci wybrac. Ta cala sytuacja spadla na mnie jak grom z jasnego nieba Ale to nie wszystko... kilka dni przed odejściem wydarzyło się w moim życiu kilka rzeczy które mnie dobily i o wszystkim mu powiedziałam: dałam 100 szansę ojcu na odnowienie kontaktów bo o nią prosil- jak zwykle mnie olal, bardzo mnie to zabolało. Moja mama bardzo źle się czuła bo ma kłopoty ze zdrowiem, strasznie się o nią martwilam. W pracy źle mnie potraktowali, a na deser podejrzewano u mnie nowotwór. Tak bardzo mnie to złamało że peklam i o wszystkim mu powiedziałam. Mówił że mnie kocha, ze damy radę ze wszystko bedzie dobrze. A kilka dni później mnie zostawil. To był mój gwóźdź do trumny. Przez ten cały czas ssiedzialam, rozmyslalam co zrobiłam źle, ze tak bardzo go potrzebowałam a on odszedl... A teraz wyszło na jaw ze kiedy ja siedziałam zaplakana teskniac za nim i bojąc się ze mam raka on spotykał się z nią. To wszystko tak mnie wykonczylo ze jestem wrakiem. Nie mam na nic siły, zmuszam się do wychodzenia ze znajomymi i uśmiechu bo inaczej bym już wgl nie funkcjonowała. Czasem mam ochotę uciec daleko i zacząć wszystko od nowa. Nie mam już sił. Jestem młoda, mądra, ładna dziewczyna, wynajmuje mieszkanie, mam fajny kierunek, jak się okazało w biedzie poznałam prawdziwych przyjaciół, a to wszystko mnie przerosło. Jestem tak zmęczona, ze mimo ze już jest lepiej to praktycznie codziennie wieczorem siadam i płacze jak głupia - z bezsilności. Może ktoś z was był w podobnej sytuacji i powie jak sobie z tym poradził, może potrzebuje zeby ktos obcy uzmyslowil mi że on nie był mnie wart a ja dam rade- nie wiem. Musiałam się Wam wygadać, bo już miałam tego dość. 21 Odpowiedź przez voxpopuli 2017-04-29 14:26:15 voxpopuli Zbanowany Banita Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-14 Posty: 250 Wiek: swój już mam Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje jest tak, że nie wszystko się posypało, ale wszystko się zaczyna. Takie niestety albo stety jest życie. W pewnym momencie musimy przestać obwiniać tatę, mamę czy psa - a musimy swoje życie wziąć w swoje spracowane ręce. Pozostaje tylko życzyć powodzenia i nie oglądania się za siebie. 22 Odpowiedź przez 2017-04-29 14:29:44 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-27 Posty: 6 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje że czujesz się zawiedziona i jest Ci ciężko się pozbierać, ale wracając do tego co było, analizując zachowania byłego i pielęgnując w sobie żal do niego, wcale sobie nie pomagasz. Nie buduje się szczęścia na czyimś nieszczęściu - sam niedługo się o tym przekona, a Ty z całą pewnością spotkasz kogoś, kto jest Ciebie wart. 23 Odpowiedź przez ósemka 2017-04-29 14:42:27 ósemka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-05 Posty: 2,359 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. Malutkaaa napisał/a:Czesc. Już jakiś czas temu założyłam wątek na temat tego, że zostawil mnie facet. Jak się okazało owszem zostawil ale dla innej. Kłamie jak z nut do tej pory- jakiś czas temu zapytany wprost o to czy z kimś się spotyka wyparl się wszystkiego. Jestem prawie pewna, że to zaczęło się wcześniej- to by tłumaczyło jego zimne zachowanie, późniejsze powroty, kręcenie, brak czułości. Może nie doszło do tego że poszli do łóżka ale to musiało być coś silnego skoro nie minął tydzień i już byli ze sobą. Przykro mi i to mnie tylko dobiło bo bardzo go kochalam, mam klopoty z zaufaniem przez historię z ojcem, a jemu pod koniec związku zaufalam w 100% i nie mogłam uwierzyć w to że to się stalo, w nieelegancki delikatnie mówiąc sposób i jeszcze teraz ten powód. On się tak zmienił pije, pali trawę, rzucił pracę, nie chodzi na uczelnie, a ona jest podobno typem słodkiej idiotki, która potrafi tylko hihotac. To z jednej strony mnie pociesza- bo sa siebie warci, ale z drugiej dobija jeszcze bardziej... Bo jestem aż tak beznadziejna ze warto wymienić mnie na taką pustą i łatwa laske? Z której sam się kiedyś nasmiewal ze jedyne co ma do powiedzenia to to jaki kolor paznokci wybrac. Ta cala sytuacja spadla na mnie jak grom z jasnego nieba Ale to nie wszystko... kilka dni przed odejściem wydarzyło się w moim życiu kilka rzeczy które mnie dobily i o wszystkim mu powiedziałam: dałam 100 szansę ojcu na odnowienie kontaktów bo o nią prosil- jak zwykle mnie olal, bardzo mnie to zabolało. Moja mama bardzo źle się czuła bo ma kłopoty ze zdrowiem, strasznie się o nią martwilam. W pracy źle mnie potraktowali, a na deser podejrzewano u mnie nowotwór. Tak bardzo mnie to złamało że peklam i o wszystkim mu powiedziałam. Mówił że mnie kocha, ze damy radę ze wszystko bedzie dobrze. A kilka dni później mnie zostawil. To był mój gwóźdź do trumny. Przez ten cały czas ssiedzialam, rozmyslalam co zrobiłam źle, ze tak bardzo go potrzebowałam a on odszedl... A teraz wyszło na jaw ze kiedy ja siedziałam zaplakana teskniac za nim i bojąc się ze mam raka on spotykał się z nią. To wszystko tak mnie wykonczylo ze jestem wrakiem. Nie mam na nic siły, zmuszam się do wychodzenia ze znajomymi i uśmiechu bo inaczej bym już wgl nie funkcjonowała. Czasem mam ochotę uciec daleko i zacząć wszystko od nowa. Nie mam już sił. Jestem młoda, mądra, ładna dziewczyna, wynajmuje mieszkanie, mam fajny kierunek, jak się okazało w biedzie poznałam prawdziwych przyjaciół, a to wszystko mnie przerosło. Jestem tak zmęczona, ze mimo ze już jest lepiej to praktycznie codziennie wieczorem siadam i płacze jak głupia - z bezsilności. Może ktoś z was był w podobnej sytuacji i powie jak sobie z tym poradził, może potrzebuje zeby ktos obcy uzmyslowil mi że on nie był mnie wart a ja dam rade- nie wiem. Musiałam się Wam wygadać, bo już miałam tego problem polega na tym, że Ty go chcesz na siłę i za wszelką cenę. Podkreślasz, że jest nic nie warty, ale chcesz go - tak jakbyś chciała sobie udowodnić, że jesteś lepsza od tej, czy tamtej - robiąc sobie tym, tak na prawdę krzywdę. Przestań interesować się jego życiem i skup się na swoim, bo jak na razie to tylko się użalasz nad swoim losem i jeszcze próbujesz wzbudzić w nim litość aby do Ciebie co teraz wydaje ci się "gwoździem do trumny" z czasem może okazać się "szczęściem w nieszczęściu". 24 Odpowiedź przez rh72 2017-04-29 15:02:36 rh72 Net-facet Nieaktywny Zawód: jest Zarejestrowany: 2017-02-22 Posty: 9,014 Wiek: 45 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. Kobieto, więc Twojego byłego 'przerosło' to co powiedziałaś o swoich problemach. Widać, że chce łatwiej mieć w życiu więc wybrał sobie nieskomplikowaną panienkę. Z Tobą wszystko OK! Jak Ci źle w pracy to tłumacz sobie, że nie żyjesz dla pracy. Masz ciekawe studia? Brawo, będzie ciekawa przyszłość. Zdrowie ważne - myślenie pozytywne cuda czyni - to prawda! Problem w rodzinie? Musisz przeżyć, tu prostej rady nie ma. Jedyna to łapać dystans ale nie olewać aby jasne było. Ładna jesteś? Tutaj 2 wnioski: łatwiej znajdziesz fajniejszego faceta a po drugie ślij fotę (patrz tylko ile mam lat i że często żartuję)Przyjaciół w tym ciężkim okresie potraktuj 'lepiej'. Zmuszaj się do kontaktów z nimi - wręcz ich szukaj. Nie zamykaj się w sobie. Nie szukaj na siłę pocieszenia tylko. Teraz ćwiczysz 'odejście', gościu dupek, więc to sobie przetłumacz i będzie o wiele łatwiej. Wieczorem siadasz i sobie filmy oglądasz, jak możesz wychodzisz. Gryzie w głowę, nawet o 2 rano to idziesz na spacer - mi pomagało - szczególnie wieczorem, jak sobie w niebo popatrzyłem i głowę przewiało to głupie myśli też wyparowywały. Głupot nie rób. Szukaj zajęcia, nawet fizycznego. W najgorszym lenistwie poczytaj sobie jakieś tematy na tym forum... No dobra, teraz to jednak mi pojadą... Ale pewnie dobrze, że napisałaś - ktoś coś mądrzejszego zaraz wymyśli od moich wypocin. Poczekaj... Panie i panowie, mówi wasz kapitan. Mamy mały problem. Wszystkie cztery silniki przestały działać. Robimy co w naszej mocy, aby je uruchomić. Wierzę, że nie jesteście bardzo zestresowani 25 Odpowiedź przez cslady 2017-04-29 15:53:57 cslady 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-02 Posty: 8,041 Wiek: 29 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. Twoje wątki zostały połączone. Proszę, abyś zapoznała się z regulaminem forum i nie mnożyła tematów dotyczących tego samego. Na forum obowiązuje zasada "1 związek = 1 wątek". Pozdrawiam, Cslady "I guess all I can do is embrace the pandemonium; find happiness in the unique insanity of being here, now." 26 Odpowiedź przez Malutkaaa 2017-05-05 17:09:10 Malutkaaa Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-03-16 Posty: 13 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje Chciałabym napisać coś z czym sobie nie radzę i mam wrażenie że już nie będzie inaczej. Przestaje widzieć nadzieję, a bez tego nie da się długo przetrwać. Słowem wstępu jestem dobra osoba, bardzo naiwna i ufna, mam bardzo niskie poczucie własnej wartości, dużo problemow ale nie jestem zla. Staram sie byc dla innych dobrym czlowiekiem. Jestem tez bardzo zamknieta jezeli chodzi o uczucia i dopuszczenie kogos bardzo blisko- mowie o relacjach damsko-męskich. Miałam chłopaka, byliśmy ze sobą ponad roku ale był to bardzo intensywny czas. Spędzaliśmy ze sobą każdy dzień, ciągle razem,w końcu poczułam ze mogę się na kimś oprzec, że mam kogoś kto mnie kocha, akceptuje taką jaka jestem. Były wzloty i upadki, jesteśmy oboje dosyć klotliwi, mieliśmy kłopoty jak każda para az nagle stało się coś co spadło na nas nagle i niespodziewanie- zmarł jego ojciec. Nigdy nie widzialam go w tak stanie, jego najblizsza rodzina byla za granicą, miał tutaj tylko mnie. To ja siedziałam z nim i płakałam, a kiedy on zasypial ze zmęczenia ja płakałam dalej bo cierpialam podwojnie- za siebie i za niego, tak bardzo bo kochałam. Bez zastanowienia wsiadlam do samolotu i polecialam z nim na pogrzeb, trzymałam go za rękę, kiedy jego wlasna mama potrafiła sprawiać ze czuł się z tym gorzej, ja podnosilam go do góry, robiłam wszystko żeby było z nim dobrze. Nie przygotowałam się do matury, poszłam z taką wiedza jaka udało mi się zdobyć wcześniej, nie miałam na nic czasu, nie bałam się o siebie tylko o to jak on sobie poradzi. Kupowalam z nim garnitur na 100dniowke za który płaciła moja mama, bo jego rodzina byla tak zajęta swoją żałoba ze nie zauważyli że on też cierpi. I tutaj muszę o czymś wspomnieć bo to istotne dla dalszego przebiegu wypadków- wtedy po raz pierwszy sprawdzialam jego telefon. Byl w bardzo kiepskim stanie, nie chcial powiedziec o co chodzi, zajrzalam i znalazlam-ktos na fb napisal jakies wspomnienie o jego ojcu i bardzo go to zabolalo. Zapytalam wprost, nie ukrywalam ze zajrzalam do teledonu, blagalam zeby ze mna rozmawial. I udało sie- dosyc szybko sobie ze wszystkim poradził i wiem, że gdyby nie ja i moi najbliżsi byłoby z nim źle. Byłam taka szczęśliwa, wspieralam go w pojsciu na studia, maturę w rezultacie zdał bardzo dobrze, a ja mimo ze uczyłam się dużo lepiej- bardzo średnio. Oboje dostaliśmy się w końcu na studia i od tego momentu coś się stało. Widziałam że zaczyna się zmieniać, że takie życie jak prowadziliśmy do tej pory nie starcza mu, że chciałby imprezowac, bawić się. Myślałam jednak ze mnie kocha że to wszystko nie jest tak ważne jak ja. Znalazłam dla nas mieszkanie, mama wzięła dla mnie kredyt,moj dziadek dołożył się, żebyśmy mogli się wprowadzić, biegalam, zalatwialam. Bylam chyba tak zaslepiona i szczesliwa ze nie zauwazylam ze to go meczy. Zaczelo sie psuc, pozniej wracal, wolal isc na silownieniz do domu, nie mowil nic milego, rzadko sie kochalismy, oboje bylismy zmeczeni- tak myslalam. Aż pewnego dnia peklam, płakałam jak głupia, nie mogłam się uspokoić, powiedziałam mu wszystko: O kłopotach z ojcem który znowu narobił mi nadzieję ze chce odnowić ze mną kontakt, a ja mu uwierzyłam... wyszło jak zawsze, o tym ze na tamten moment podejrzewali u mnie nowotwór, ze mama ledwo chodzi bo jest taka chora,cierpi, ze nie daje rady, ze tak bardzo go kocham i chce żebysmy byli szczęśliwi. On też się poplakal, powiedział że mnie kocha, ze bal się powiedzieć ze faktycznie szkoda mu było kasy na to mieszkanie i wolaby zamiast czynszu sie bawić, bo bal się ze go zostawię i stracę zaufanie a on mnie tak kocha... płakałam i blagalam go żeby powiedział mi wszystko, ze jeżeli chce żyć inaczej to damy radę, ze ja się postaram, ze ze wszystkim sobie poradzimy. I uwierzyłam mu, wstalam następnego dnia i wzięłam się w garść bo pomyślałam sobie ze to jest prawdziwe, ze mam jego. Ze tak jak ja byłam przy nim tak on będzie przy mnie, ze jestem bezpieczna. Kilka dni później stało sie- zostawil mnie, po zwykłej sprzeczce, wziął prysznic, zabrał telefon i stwierdził ze to koniec. Byłam w takim szoku ze nie wiedziałam co tylko ze moze dajmy sobie czas, ze to tak nie musi się kończyć. Powiedział że nie mamy o czym rozmawiać i następnego dnia gdy byłam byłam pracy zabrał rzeczy. Zostawił coś bez czego nie mógł zyc- klawiaturę po która chciał wysłać kolegę... po 3 latach. Nie zgodziłem się więc przyjechał sam, prosiłam ze moze to jeszcze nie koniec ze dajmy sobie szansę, był nieugiety więc nie blagalam go, nie chciałam znienawidzic się do końca. Po jego wyjsciu płakałam jak nigdy. Serce peklo mi na 1000 kawalkow. Dzwonila do mnie jego mama, plakala razem ze mna, chociaz sama nie byla swieta bo niejednokrotnie mowila ze nam sie nie uda, ale to taki typ- jak jej cos nie wychodzi to czuje się lepiej gdy innym też. Kilka dni po zerwaniu zadzwoniłam powiedzieć mu że była jego mama, ze dalam jej reszte rzeczy- zapytal czy ma przyjechac. Serce zabilo mi mocniej, powiedziałam że jak chce, a on ze chce i będzie za godzinę. Wróciłam od mamy do domu, posprzatalam i czekałam...czekałam...czekałam... żeby po 3h przeczytać ze zmienił zdanie i już nie ma nic więcej do powiedzenia. Po jakiś 2 tyg. Zaczął lajkowac jakieś foty takiej pannie z uczelni, wstawiać i oznaczać się na zdjęciach z imprez- ja czekałam. Po niespełna miesiącu byli już razem, czego sie wyparl ale juz teraz wiem ze tak było. Znalazłam przez przypadek u innych znajomych ich zdjecie razem jeszcze z tamtego roku, a mi zawsze mówił że ona jest w grupie takich pustych lal i się nie zadaja. I właśnie taka ma opinie , bo mamy wspólnych znajomych. Wydaje mi się ze to zaczęło się już wcześniej, ze krążyła wokół niego i dlatego ta cała zmiana zachowania. Nie sprawdzałam go już na koniec, ufałam mu w 100%, bylam taka glupia...i tak siedze do tej pory, sama, zaplakana, rodzina i wspaniali przyjaciele zrobili już co mogli, teraz wiem ze muszę coś zrobić sama ale nie mam siły. Był całym moim życiem, oddałam mu się w całości i gdyby potrzebował zrobilabym dla niego wszystko. Nie mam siły się pozbierać. Nauczyłam się tlumic ból w ciągu dnia ale całe wieczore siedze i placze. Wychodze ze znajomymi, zapominam na chwile ale po powrocie wszystko pęka... czuję ze powoli umieram. Ciągle rozpamietuje to co było i czuję ze tracę wszystko co mogłoby się wydarzyć, nie mogę na siebie patrzeć w lustrze, czuję się glupsza, nieatrakcyjna, nie mam na nic sil, zmuszam się do wszystkiego. Przepraszam za tak dlugi tekst ale potrzebowalam się wygadać. Dziękuję że przeczytaliacie i może ktoś był w podobnej sytuacji i czuł to samo. Bo stracić nadzieję na to ze będzie lepiej i któregoś dnia to przestanie tak boleć to równoznaczne z tym, ze umiera się od środka, powoli aż aż koncu nie zostaje nic... nawet najmniejsza iskierka. Tak jak w serialu 13 powodów, moje wszystkie powody znikały gdy on był ze mną, a teraz czuję tylko pustkę. Czasami myślę, że mój jedyny powód do życia odeszedł. 27 Odpowiedź przez Iceni 2017-05-05 17:20:53 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-05-05 17:53:21) Iceni Gość Netkobiet Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. Malutkaaa napisał/a:Witajcie. Chciałabym napisać coś z czym sobie nie radzę i mam wrażenie że już nie będzie inaczej. Przestaje widzieć nadzieję, a bez tego nie da się długo przetrwać. Słowem wstępu jestem dobra osoba, bardzo naiwna i ufna, mam bardzo niskie poczucie własnej wartości, dużo problemow ale nie jestem zla. Staram sie byc dla innych dobrym czlowiekiem. Jestem tez bardzo zamknieta jezeli chodzi o uczucia i dopuszczenie kogos bardzo blisko- mowie o relacjach damsko-męskich. Miałam chłopaka, byliśmy ze sobą ponad roku ale był to bardzo intensywny czas. Spędzaliśmy ze sobą każdy dzień, ciągle razem,w końcu poczułam ze mogę się na kimś oprzec, że mam kogoś kto mnie kocha, akceptuje taką jaka jestem. Były wzloty i upadki, jesteśmy oboje dosyć klotliwi, mieliśmy kłopoty jak każda para az nagle stało się coś co spadło na nas nagle i niespodziewanie- zmarł jego ojciec. Nigdy nie widzialam go w tak stanie, jego najblizsza rodzina byla za granicą, miał tutaj tylko mnie. To ja siedziałam z nim i płakałam, a kiedy on zasypial ze zmęczenia ja płakałam dalej bo cierpialam podwojnie- za siebie i za niego, tak bardzo bo kochałam. Bez zastanowienia wsiadlam do samolotu i polecialam z nim na pogrzeb, trzymałam go za rękę, kiedy jego wlasna mama potrafiła sprawiać ze czuł się z tym gorzej, ja podnosilam go do góry, robiłam wszystko żeby było z nim dobrze. Nie przygotowałam się do matury, poszłam z taką wiedza jaka udało mi się zdobyć wcześniej, nie miałam na nic czasu, nie bałam się o siebie tylko o to jak on sobie poradzi. Kupowalam z nim garnitur na 100dniowke za który płaciła moja mama, bo jego rodzina byla tak zajęta swoją żałoba ze nie zauważyli że on też cierpi. I tutaj muszę o czymś wspomnieć bo to istotne dla dalszego przebiegu wypadków- wtedy po raz pierwszy sprawdzialam jego telefon. Byl w bardzo kiepskim stanie, nie chcial powiedziec o co chodzi, zajrzalam i znalazlam-ktos na fb napisal jakies wspomnienie o jego ojcu i bardzo go to zabolalo. Zapytalam wprost, nie ukrywalam ze zajrzalam do teledonu, blagalam zeby ze mna rozmawial. I udało sie- dosyc szybko sobie ze wszystkim poradził i wiem, że gdyby nie ja i moi najbliżsi byłoby z nim źle. Byłam taka szczęśliwa, wspieralam go w pojsciu na studia, maturę w rezultacie zdał bardzo dobrze, a ja mimo ze uczyłam się dużo lepiej- bardzo średnio. Oboje dostaliśmy się w końcu na studia i od tego momentu coś się stało. Widziałam że zaczyna się zmieniać, że takie życie jak prowadziliśmy do tej pory nie starcza mu, że chciałby imprezowac, bawić się. Myślałam jednak ze mnie kocha że to wszystko nie jest tak ważne jak ja. Znalazłam dla nas mieszkanie, mama wzięła dla mnie kredyt,moj dziadek dołożył się, żebyśmy mogli się wprowadzić, biegalam, zalatwialam. Bylam chyba tak zaslepiona i szczesliwa ze nie zauwazylam ze to go meczy. Zaczelo sie psuc, pozniej wracal, wolal isc na silownieniz do domu, nie mowil nic milego, rzadko sie kochalismy, oboje bylismy zmeczeni- tak myslalam. Aż pewnego dnia peklam, płakałam jak głupia, nie mogłam się uspokoić, powiedziałam mu wszystko: O kłopotach z ojcem który znowu narobił mi nadzieję ze chce odnowić ze mną kontakt, a ja mu uwierzyłam... wyszło jak zawsze, o tym ze na tamten moment podejrzewali u mnie nowotwór, ze mama ledwo chodzi bo jest taka chora,cierpi, ze nie daje rady, ze tak bardzo go kocham i chce żebysmy byli szczęśliwi. On też się poplakal, powiedział że mnie kocha, ze bal się powiedzieć ze faktycznie szkoda mu było kasy na to mieszkanie i wolaby zamiast czynszu sie bawić, bo bal się ze go zostawię i stracę zaufanie a on mnie tak kocha... płakałam i blagalam go żeby powiedział mi wszystko, ze jeżeli chce żyć inaczej to damy radę, ze ja się postaram, ze ze wszystkim sobie poradzimy. I uwierzyłam mu, wstalam następnego dnia i wzięłam się w garść bo pomyślałam sobie ze to jest prawdziwe, ze mam jego. Ze tak jak ja byłam przy nim tak on będzie przy mnie, ze jestem bezpieczna. Kilka dni później stało sie- zostawil mnie, po zwykłej sprzeczce, wziął prysznic, zabrał telefon i stwierdził ze to koniec. Byłam w takim szoku ze nie wiedziałam co tylko ze moze dajmy sobie czas, ze to tak nie musi się kończyć. Powiedział że nie mamy o czym rozmawiać i następnego dnia gdy byłam byłam pracy zabrał rzeczy. Zostawił coś bez czego nie mógł zyc- klawiaturę po która chciał wysłać kolegę... po 3 latach. Nie zgodziłem się więc przyjechał sam, prosiłam ze moze to jeszcze nie koniec ze dajmy sobie szansę, był nieugiety więc nie blagalam go, nie chciałam znienawidzic się do końca. Po jego wyjsciu płakałam jak nigdy. Serce peklo mi na 1000 kawalkow. Dzwonila do mnie jego mama, plakala razem ze mna, chociaz sama nie byla swieta bo niejednokrotnie mowila ze nam sie nie uda, ale to taki typ- jak jej cos nie wychodzi to czuje się lepiej gdy innym też. Kilka dni po zerwaniu zadzwoniłam powiedzieć mu że była jego mama, ze dalam jej reszte rzeczy- zapytal czy ma przyjechac. Serce zabilo mi mocniej, powiedziałam że jak chce, a on ze chce i będzie za godzinę. Wróciłam od mamy do domu, posprzatalam i czekałam...czekałam...czekałam... żeby po 3h przeczytać ze zmienił zdanie i już nie ma nic więcej do powiedzenia. Po jakiś 2 tyg. Zaczął lajkowac jakieś foty takiej pannie z uczelni, wstawiać i oznaczać się na zdjęciach z imprez- ja czekałam. Po niespełna miesiącu byli już razem, czego sie wyparl ale juz teraz wiem ze tak było. Znalazłam przez przypadek u innych znajomych ich zdjecie razem jeszcze z tamtego roku, a mi zawsze mówił że ona jest w grupie takich pustych lal i się nie zadaja. I właśnie taka ma opinie , bo mamy wspólnych znajomych. Wydaje mi się ze to zaczęło się już wcześniej, ze krążyła wokół niego i dlatego ta cała zmiana zachowania. Nie sprawdzałam go już na koniec, ufałam mu w 100%, bylam taka glupia...i tak siedze do tej pory, sama, zaplakana, rodzina i wspaniali przyjaciele zrobili już co mogli, teraz wiem ze muszę coś zrobić sama ale nie mam siły. Był całym moim życiem, oddałam mu się w całości i gdyby potrzebował zrobilabym dla niego wszystko. Nie mam siły się pozbierać. Nauczyłam się tlumic ból w ciągu dnia ale całe wieczore siedze i placze. Wychodze ze znajomymi, zapominam na chwile ale po powrocie wszystko pęka... czuję ze powoli umieram. Ciągle rozpamietuje to co było i czuję ze tracę wszystko co mogłoby się wydarzyć, nie mogę na siebie patrzeć w lustrze, czuję się glupsza, nieatrakcyjna, nie mam na nic sil, zmuszam się do wszystkiego. Przepraszam za tak dlugi tekst ale potrzebowalam się wygadać. Dziękuję że przeczytaliacie i może ktoś był w podobnej sytuacji i czuł to samo. Bo stracić nadzieję na to ze będzie lepiej i któregoś dnia to przestanie tak boleć to równoznaczne z tym, ze umiera się od środka, powoli aż aż koncu nie zostaje nic... nawet najmniejsza iskierka. Tak jak w serialu 13 powodów, moje wszystkie powody znikały gdy on był ze mną, a teraz czuję tylko pustkę. Czasami myślę, że mój jedyny powód do życia jest bardzo chory rodzaj miłości i miłość zupelnie nie na tym polega. Albo idź na jakąś terapię, albo poczytaj choziaż wątek o kobietach, ktore kochają za bardzo... 28 Odpowiedź przez _v_ 2017-05-05 17:40:53 _v_ Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-05 Posty: 6,036 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. popieram przedmowczynieterapia koniecznieto nawet ja jako kkzb nie bylam tak... nie wiem jak to nazwac.. Ciebie, dziewczyno, po prostu nie ma, nie istniejesz. bylas odbiciem lustrzanym tego chlopaka, nigdy nie bylas osobna jednostka. 29 Odpowiedź przez Wielokropek 2017-05-05 18:12:13 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,044 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. Kolejny wątek i kolejna wersja dotycząca i związku, i waszych w nim ról. Która wersja jest prawdziwa? Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 30 Odpowiedź przez Malutkaaa 2017-05-05 18:23:36 Malutkaaa Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-03-16 Posty: 13 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. Wielokropek napisał/a:Kolejny wątek i kolejna wersja dotycząca i związku, i waszych w nim ról. Która wersja jest prawdziwa?Kolejny czyli drugi i czym różnią się te wersje oprócz mojego stanu w którym się coraz bardziej poglebiam i nie widzę z niego wyjścia? 31 Odpowiedź przez Wielokropek 2017-05-05 18:30:16 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-05-05 18:32:12) Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,044 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. W tym 'pierwszym' wątki są połączone, zapomniałaś?Tu - przedstawiasz związek z małymi zawirowaniami, tam opisujesz życie u boku człowieka, który kiepsko Cię traktował, izolował od świata, był imprezowiczem, pijącym codziennie alkohol, palącym trawę. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 32 Odpowiedź przez pannapanna 2017-05-05 18:46:00 pannapanna Gość Netkobiet Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje robiłaś za mamę, a więc poszukał dziewczyny. 33 Odpowiedź przez Malutkaaa 2017-05-05 19:38:53 Malutkaaa Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-03-16 Posty: 13 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. Wielokropek napisał/a:W tym 'pierwszym' wątki są połączone, zapomniałaś?Tu - przedstawiasz związek z małymi zawirowaniami, tam opisujesz życie u boku człowieka, który kiepsko Cię traktował, izolował od świata, był imprezowiczem, pijącym codziennie alkohol, palącym nie napisałam że mnie izolowal od świata, czy imprezowal lub palil trawę... napisałam że teraz, po odejsciu zmienil sie i imprezuje i pali trawę. Jezeli brak czulosci, zainteresowania i cała reszta która opisałam wczesniej nazywasz złym traktowaniem to tak. Chyba źle przeczytalas mój poprzedni post tzn. zle zrozumialas. Z resztą to nie tylko o to chodzi w tym poście jak ptzebiegal związek tylko o to jak wstać z kolan kiedy wszystko się wali. 34 Odpowiedź przez katarzynawuwu 2017-05-05 20:18:07 katarzynawuwu Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-05-05 Posty: 7 Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. Powiedziałabym również, że warto wybrać się na terapie, nie pomoże Ci to zapomnieć, ale się wygadasz. Sama aktualnie uczęszczam, również po rozstaniu i choć nie widzę innych plusów poza totalnym wygadaniem się to warto. Choćby na początku. u mnie również była podobna sytuacja jeśli chodzi o zażyłość, trochę inne życie i powody rozstania, ale wiem jak to boli. Minęło dwa miesiące z małym haczykiem, a ja myślę jak myślałam i to chyba bardziej intensywnie. Słucham w kółko tej samej muzyki, rozmyślam jak było i jak mogłby być teraz. Nie pomaga, ale nic mnie od tego nie może odciągnąć. Niestety... Choć szukam w głowie non stop jak można było tak piękny początek.. dosłownie bajkowy i tu nie przesadzę w ogóle tak to nazywając zepsuć doszczętnie przez codzienne życie. Nie pojmuje i nigdy nie się ! 35 Odpowiedź przez Olinka 2017-05-05 22:01:17 Olinka Redaktor Naczelna Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-12 Posty: 45,392 Wiek: Ani dużo, ani mało, czyli w sam raz ;) Odp: Już nie wiem co zrobić. Nie daje rady. Twoje wątki łączymy po raz drugi i ostatni. Uprzedzam, że następnym razem dostaniesz oficjalne ostrzeżenie - za ignorowanie moderatorskich uwag i łamanie obowiązujących na forum jeszcze przypominam, że 4 punkt Regulaminu Forum wyraźnie mówi:W zakładanym wątku staraj się poruszać tylko i wyłącznie JEDNO, konkretnie interesujące Cię zagadnienie lub tylko jeden, konkretny problem. Ułatwi to odpowiedź i późniejsze jej wyszukanie dla innych. Wyjątkiem są wątki dotyczące problemów w związku. W tym przypadku obowiązuje zasada: 1 związek=1 wątek, gdyż łatwiej udzielić odpowiedzi mając więcej danych i szerszy pogląd na daną pozdrowieniami, Olinka "Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Cze¶ć. Mam na imię Maciek i sam nie wiem na czym 3tyg nie mieszkam już ze swoj± kobiet± i tak w ogóle nie wiem czemu i nie znam powodów dlaczego musiałem się wiedział ze zdradziła to tak w sumie byłoby mi chyba moja historia: Moje problemy zaczęły się jaki¶ miesi±c temu (23 maj) kiedy to będ±c w pracy dostałem niepoj±cego smsa od swojej rano wysyłałem jej wiadomo¶ć lub dzwonili¶my do siebie jak się czuje,jak samopoczucie przed nowym dniem,jak humorek j± kocham i zawsze zależało mi żeby było jej odpowiedzi na wiadomo¶ć, jak u niej w serduszku, otrzymałem zwrotnego smsa, że pojawiły się w±tpliwo¶ jak to sercu?Nigdy co¶ takiego nie miało u nas chwile gorsze ale nigdy nikt nie zw±tpił że ze sob± 7 znała mnie wcze¶niej niż ja J± i zawsze jej się podobałem aż wreszcie na jakiej¶ imprezie co¶ między nami 9 letni± Oliwię,to jest dziecko mojej kobiety ale jak się poznawali¶my to wiedziałem o tym i zaakceptowałem to 100% i pokochałem J± jak swoj± nam się do tej pory,przynajmniej z mojego punktu widzenia,bardzo pracujemy, mamy swoje mieszkanie( tzn to jest jej mieszkanie). Wyjeżdżali¶my co roku na wspóln± pasj± s± góry i wspomnienia z nimi s± nie do mówi±c było bardzo dobrze. 18go kwietnia tego roku moja dziewczyna wyjechała na wycieczkę z pracy do o tym się cieszyli¶my. Ja chyba nawet bardziej, bo widziałem jak jest szczę¶liwa i jak się z tego powodu cieszy. Uwielbiam j± jak jest w takim błogim wycieczkę pojechało 10ciu najlepszych ludzi z Polski i kilku kierowników i ok 20tu trwała i dzwonili¶my do siebie nasza pierwsza tak długa rozł±ka w zwi±zku i nie mogli¶my się doczekać kiedy do siebie wrócimy. No i wróciła. Wróciła taka szczę¶liwa, podekscytowana i stęskniona, że stali¶my na przedpokoju chyba ze dwadzie¶cia minut i się przytulali¶ od razu powiedziała mi że dzisiaj nie kładę się dopóki nie będzie seksu:)Nie wyobrażałem sobie zreszt± żeby było inaczej. I tak mijały dni no i chyba ze dwa tygodnie póĽniej,będ±c w pracy dostałem tego nieszczęsnego smsa, o którym pisałem na pocz± pierwsza próba wyja¶nienia tej sytuacji skończyła się tym że się popłakała i powiedziała, że potrzeba nam czasu i będzie naciskałem wtedy już, bo widziałem jaka jest roztrzęsiona i zostawiłem to na kilka że w międzyczasie, jak np pisali¶my do siebie będ±c w pracy,że nie pisze do mnie tak jak wcze¶niej. Tzn beż uczuciowych zwrotów,bez pieszczotliwych słów,tak jakby przychodziła z pracy to miała taki inny wzrok,taki nie do końca dla mnie i taki trochę uciekaj±cy ode kilku dniach znowu chciałem wtedy na kanapie i nie zapomnę chyba tego do końca się co się dzieje,co u niej w sercu, bo się martwię i chciałbym jako¶ to dać jej wsparcie i tyle czuło¶ci żeby było z łzami w oczach, że tak prosto z serca, tak naprawdę szczerze nie może mi powiedzieć ze mnie kocha,że co¶ się stało i tak po prostu się wtedy raz w życiu płakałem tak jak ci±gu jednej sekundy przypomniały mi się wszystkie nasze wspólne chwile i te dobre i te wtedy i od razu poszli¶my mnie zjadały z dnia na i z dnia na dzień zauważyłem że staje się obcym dla niej ze sob± jeszcze prze kilka dni i kochali¶my się aż którego¶ wieczora zasnęła na kanapie i tak już póĽniej że doszło do takiego stanu że nie potrafiła mnie nawet dotkn±ć przechodz±c dni i znowu próbowałem porozmawiać i stało płaczu,aż szlochała,powiedziała mi że potrzebuję chwili spokoju,że chce odpocz±ć i chce się rozstać i przemy¶leć czy chce ze mn± spędzić resztę bardzo długo mnie nasz zwi±zek rozpadł się w ci±gu tych kilku 7 lat przeleciało mi przez póĽniej się wyprowadziłem tak jak w tym tygodniu zwłoki wydarzyło się co¶.Byłem od rana w pracy ale mieli¶my duż± przerwę więc postanowiłem pojechać do domu zrobić sobie więcej do Niej, bo miała wolne wtedy ale nie odbierała więc napisałem smsa że zaraz nie odbierała dlatego że od pewnego czasu miała wyciszony to wcze¶ do łazienki go zabierała.(pewnie zaraz wszyscy pomy¶l±, że to pierwszy znak). No i wchodzę do domu , a tam buty stoj± jakie¶ na przedpokoju, wchodzę dalej a tam go¶ciu sobie siedzi na kanapie i je spagetti, które przygotowała nam na obiad moja mnie przywitać, dali¶my sobie na siłę buziaczka i poszedłem się przywitać. Okazało się że to jest Jej kolega z którym była na wycieczce w Turcji z pracy i który postanowił j± że nic dziwnego w jej ani jego zachowaniu nie kole¶ jest menadżerem i objeżdża Polskę po swoich jak się dowiedziałem to dwa razy w miesi±cu ma być w naszym mie¶cie bo stara się o wyższe że my mieszkamy w ¶rodku Polski a on na południu ok 400 km od ze jeĽdzi to ok ale że postanowił odwiedzić moj± kobietę?Wiem że przyjechał służbowo na salon w którym pracuje moja kobieta ale przyjechał też do naszego moja kobieta mówiła mi że w tej Turcji poznała kilka fajnych osób i że na tej wycieczce porobiły się takie małe grupki i że miedzy innymi ten menadżer trzymał się razem z nimi. Moja kobieta zawsze była bardzo tolerancyjna i taka trochę mi to przeszkadzało że zachowuje się tak jakby nie była w zwi±zku ale do tego się dużo przyjaciółek ale i przyjaciół. Jednego takiego od lat z którym mogłaby chyba konie kra¶ć,tak o nim mówi ale nic poza tym(ten kolega nie ważny jest , nie zwracajcie na niego uwagi)..... My¶lałem na pocz±tku że wezmę parę rzeczy i się wyprowadzę ale jej bardziej chodziło żebym zabrał wszystko,tak też póĽniej umówiłem sie na mecz ze szwagrem i z siostr± mojej wywi±zała sie rozmowa w której dowiedziałem sie że siostra też poznała tego jak poznała?No kilka dnie wcze¶niej znowu sie pojawił razem z moj± kobit± u niej i razem jaki¶ tam sprawy służbowe załatwiali(byli wtedy we trójkę on moja kobieta i siostra jej).No jak to usłyszałem to nie mogłem w to tak naprawdę się przecież nie stało,go¶ciu przyjeżdża j będzie przyjeżdżał w sprawach żeby znowu z moj± kobiet± i do jej siostry jechali co¶ Od razu zapytałem mojej kobiety czy mnie zdradza , czy może ma romans, czy może cos innego się na wszystko odpowiadała że nie i jakby tak bylo to po takim czasie bycia razem powiedziałby tak ci±gn±łem j± za język i nic. W tej kwestii do tej pory nie wiem rozmów jeszcze było potem i według jej to rutyna,nuda w zwi±zku i to że na jej głowie było wszyskto,co moim zdaniem nie jest tak do końca prawd±.Było troche inaczej niż na pocz±tku ale to chyba normalne,tak. Powiem że jestem bardzo uczuciowym i wrażliwym człowiekiem i potrafię okazywać swojej miło¶ci do niej zapewniałem j± praktycznie jetem też typem zazdro¶nika,wychodziła gdzie chciała i kiedy chciała a ja siedziałem z nasz± mał± Oliwi±.Inne jej koleżanki nie miały tak fajnie i zawsze mi to mówiła że jestem wyrozumiały i wiem czego ona upatruje też ten nasz kryzys że podobno ci±gn±ł się już od rok temu mówiła mi że mam j± wspierać i pomagać jej ale ja to robiłem jak tylko znowu ode mnie pytanie czy mnie zdradziła i jak j± poci±gn±łem za język jak wierciłem temat to powiedziała,że nie zdradziła ale miała tak± to było własnie rok temu ale że nie utrzymuje z nim żadnych kontaktów i że go nie był od niej starszy,żonaty i jak sie dowiedziała czego chce to po jednem spotkaniu już go więcej nie widziała-tak przynajmniej na pytanie czemu tak chciała zrobić to że taki mały dreszczyk emocji ale jak ci±gnęło sie co¶ od dawna to czemu nic mi nie mówiła czemu nie chciała czego¶ zmienić i rozmawiać żeby było mogę tego poj±ć. Teraz mówi ze nawet takiej prawdziwej szansy nie może nam ja się pytam czemu,przecież ja nie¶wiadomy do tej pory byłem i je¶li co¶ się psuło to trzeba się starać to naprawiać i dożyć do tego co było dla nas tak piekne i warto¶ że podjęła już decyzję i na razie chce się mi się życie,straciłem dom i rodzinę i nie wiem tak naprawdę z jakiego tu wła¶nie szukam odpowiedzi i może wy mi pomożecie. Nie wiem czy to ta wycieczka i ewentualnie co się tam stało lub dzieje do tej pory czy może ta rutyna,nuda która się wdarła do naszego zwi± czy przez to tzw wypalenie stałbym sie dla niej tak obcym człowiekiem i czy przekre¶liłby nasz± rodzinę beż walki? Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze. Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny. Brak ocen. Logowanie Nie jeste¶ jeszcze naszym Użytkownikiem?Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować. Zapomniane hasło?Wy¶lemy nowe, kliknij TUTAJ. Copyright © 2007-2021 39322 Unikalnych wizyt Powered by PHP-Fusion© 2003-2017 Portal zgadza się na powielanie tre¶ci w innych serwisach, pod warunkiem umieszczenia pod każdym skopiowanym tekstem następuj±cej informacji wraz z linkiem : Tekst pochodzi z portalu Wtedy też z głębi serca wypłynęła prosta modlitwa: „Odnajdź mnie, proszę!”. Czuję się tak, jakbym był w jakiejś próżni, w jakimś zawieszeniu. Poszedłem na spacer. Czasami mi się zdarza. I byłem tam całkiem sam. Przynajmniej tak mi się wydawało. Nie jestem wielkim fanem pieszych podróży. Na pielgrzymce byłem może trzy razy, w tym tylko jedna trwała dłużej, niż jeden dzień. Czasami jednak zdarza mi się pójść na spacer do pobliskiego parku. Chodziłem kilka godzin. Mijałem ludzi roześmianych i tych zabieganych, zniecierpliwionych i spokojnych. Ot – taki spacer. Niby nic nadzwyczajnego. Miałem też cel tej podróży, mianowicie ławkę, gdzie lubię sobie czasami usiąść i pomyśleć. O życiu. Wiecie – człowiek czasami takiego miejsca potrzebuje. Kiedy już docierałem na miejsce, poczułem coś tak mocno, że aż mi się nogi ugięły. A była to samotność. Usiadłem na tej ławce, a łzy napłynęły mi do oczu. I nie chodziło o samotność związaną z brakiem ludzi. Ja po prostu zatęsknilem za Bogiem. Wtedy też z głębi serca wypłynęła prosta modlitwa: „Odnajdź mnie, proszę!”. Bo mam 29 lat. Skończyłem studia. Zrealizowałem kilka naprawdę fajnych projektów. A jednak nie wiem, co robić ze swoim życiem. Czuję się tak, jakbym był w jakiejś próżni, w jakimś zawieszeniu. Kto, jak nie Bóg, może cokolwiek zmienić? Staram się, jak mogę ogarniać moje życie, ćwiczyć się w cnotach i walczyć z wadami. Pewnie, że nie zawsze mi wszystko wychodzi! Jestem słaby i grzeszny. Po prostu ostatnio wszystko straciło sens. I w ogóle nie jest to dla mnie łatwe. Kryzys? Jak już, to kryzys życia. Bo wiary Pan Bóg mi nie pożałował. Beznadzieja? Też nie – mam nadzieję w miłosierdziu Boga. Staję przed Nim taki, jaki jestem. Nawet nie staram się udawać, bo to nie ma sensu. Przecież Bóg zna mnie najlepiej. Wie o mnie wszystko. To była chwila, kiedy po prostu zatęskniłem za Nim. Po raz kolejny. Siedziałem na tej ławce w parku i wiem, że On siedział obok mnie, mówiąc: „poczekaj, bądź cierpliwy”. To czekanie jest najtrudniejsze. Taka Boża pedagogia. Umacniać, ale nie wyręczać. Wspierać, ale nie dyktować warunków. Pocieszać, ale nie użalać się. Ta relacja z Bogiem jest zawsze… Jakby to powiedzieć… To taka trochę relacja „w pół kroku”. Ja robię krok w Jego stronę, bo wydaje mi się, że Pan się zbliża, a On wtedy jakby się cofał o pół kroku. Trochę tak, jak rodzic uczący chodzić swoje małe dziecko. Zawsze jest blisko, ale równocześnie jest zachowany odpowiedni dystans. Tak się właśnie czuję w ostatnich dniach, a nawet miesiącach. Jakby Bóg uczył mnie chodzić na nowo w tym świecie, w myślach i emocjach. Tęsknota, którą czuję, to pragnienie, by Pan wziął mnie w swoje ręce i poniósł tam, gdzie mam dojść. Jednak On tak nie chce. On woli mnie kształtować powoli, lecz skutecznie. Uczy mnie przy tym samodzielności, która prowadzi do prawdziwej wolności. Wiem to. A jednak czasami po prostu wydaje mi się, że już nie dam rady. Najpiękniejszym momentem tej posiadówki w parku było to, kiedy w duchu poczułem zalewający mnie pokój. Powiedziałem wtedy po prostu: „ufam Ci, nie mam innego wyjścia”. To był moment, kiedy wiedziałem, że Bóg się uśmiechał do mnie. I poczułem się trochę jak Piotr mówiący Jezusowi, że nie mają gdzie pójść, bo tylko On ma słowa życia wiecznego. I choć ta droga wydaje się być trudna i zbyt długa, to warto nią iść. * * * Tekst ukazał się na blogu Chcesz zostać naszym blogerem? Dołącz do blogosfery Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć. Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co? - do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!! Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 16 ] 1 2017-11-18 00:54:02 Mateusz1989 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-11-18 Posty: 6 Temat: Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co? Witam taką nieco dziwną sprawę.. 2,5 miesiąca temu zakończył się krótki związek w którym byłem (nie pierwszy, póki co ostatni). Poznaję nowe osoby, głównie przez internet. W ten weekend mam możliwość spotkania się z jedną z nich tylko... kurcze sam nie wiem, czy mi się... chce?To chyba najlepiej brzmi. Jak jakiś "sen zimowy na relacje z nowymi ludźmi" Z jednej strony jest jakaś ciekawość, a z drugiej - w sumie po co?W pracy się realizuję, po niej zajmuję się swoim hobby, mam czas na odpoczynek, czasami ze znajomymi... zdrowy, ambitny facet (żeby nie było, ze zdrowym libido) i... No kurcze nie wiem, nie zależy mi na tym, aby się przekonać jaki ktoś jest, poznać, poświęcić swój wolny czas na to. Nauczyłęm się już, że wrażenia "whow" przez internety w realu mogą gasnąć.. albo że coś nie-whow przez internet może okazać się wow w to chyba nie to.. Niemoc, jesienna chandra.. Co to może być?No i w sumie nieco głupio wychodzi że do kogoś zagaduję, a potem "śmiercią naturalną" taki kontakt stopniowo z czasem zamiera, chciał kontaktu, ale tylko takiego i to nie zawsze.. - tak, sam nie wiem czego chcę obecnie, ale nie wiem z czego to wynika. Czasami myślę o zakończonym związku, ale nie jako o czymś "straconym" itp. raczej z elementami lekkiej złości. 2 Odpowiedź przez ZamarlaTurnia 2017-11-18 01:04:47 ZamarlaTurnia Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-10 Posty: 18 Wiek: 27 Odp: Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co?A czy zawsze musi być jakiś powód? Po prostu wyjdź, spotkaj się, niezobowiązująco i całkiem na luzie, w neutralnym otoczeniu. Bez zakładania czegokolwiek. Chociaż trochę Cię rozumiem, bo też sporo osób poznaję przez internet (grupy tematyczne) i nawet jeśli rozmawia się super, to nie zawsze mam ochotę przenosić znajomość do realu - natomiast jeśli ja zagadam kogoś to raczej nie unikam spotkania. Z czego wynika Twoja niechęć - może jednak coś Ci nie pasuje w nowo poznanych osobach? 3 Odpowiedź przez Mateusz1989 2017-11-18 01:08:05 Mateusz1989 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-11-18 Posty: 6 Odp: Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co?Jeśli coś nie pasuje to w ogóle nie rozważam takiej opcji i szybko kończę kontakt... życie jest za krótkie aby wszystkich uszczęśliwiać, jakkolwiek to żeby nie było, nie chodzi o powód. Niczego nie zakładam, nie nastawiam się na nic, a po prostu, jakiś głos mówi że "szkoda na to czasu, lepiej pobyć samemu". No i nie zakładam na 100% jaka dana osoba jest, bo właśnie prawdziwe spotkanie wszystko weryfikuje. 4 Odpowiedź przez ZamarlaTurnia 2017-11-18 01:14:49 ZamarlaTurnia Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-10 Posty: 18 Wiek: 27 Odp: Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co?No to może to jeszcze nie ten czas i nie ta chwila? Skoro czujesz, że lepiej pobyć samemu - to tak zrób - a przynajmniej przez jakiś czas. Warto żyć w zgodzie z samym sobą. 5 Odpowiedź przez Mateusz1989 2017-11-18 01:23:01 Mateusz1989 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-11-18 Posty: 6 Odp: Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co?Tylko ile tak można?Tym bardziej, że poprzednia osoba okazała się niewarta tego, abym teraz przez perypetie z nią miał tak.. "zaniedbywać" relacje z to uczucie, że chciałbym, bo tamtego nie ma i "wymazuję", a zarazem nie chciałbym, bo nie ma potrzeby.. ale to budzi frustrację, bo tej niechęci nie było kiedyś, przed tamtym związkiem. 6 Odpowiedź przez Domnieto 2017-11-18 01:52:10 Domnieto Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-10-17 Posty: 240 Odp: Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co?Oj skąd ja to znam Takie zniechęcenie, trochę znudzenie, z góry brak oczekiwań i nadziei. Takie niechciejstwo zazwyczaj dotyczy osób które długo, długo nie mogą znaleźć odpowiedniej osoby. Wcale nie musi się wiązać z jakimiś traumatycznymi przejściami w poprzednich związkach. To jest poprostu zmęczenie materiału. Szukasz, szukasz i znaleźć nie możesz i gdzieś bardziej lub mniej świadomie rodzi sie pytanie: czy wogole jest czego szukać. Nie mam na to recepty bo sama długo trwała w takiej stagnacji. Po czym spotkałam kogoś kto mnie w końcu sobą zainteresował. Kolejny niewypał niestety. 7 Odpowiedź przez truskaweczka19 2017-11-18 02:26:43 truskaweczka19 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-21 Posty: 17,177 Wiek: 26 Odp: Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co? Moim zdaniem to nie jest kwestia czy byla dziewczyna jest warta, by zaniedbywac poznawanie innych kobiet. Po co na sile poznawac jezeli nie czuje sie teraz potrzeby? Nawet kiepski zwiazek trzeba zazwyczaj odchorowac, a 2,5 miesiaca od rozstania to jest naprawde malo. Nawet jezeli byla dziewczyna nie jest tego warta to sa pewne emocje np zlosc o ktorej piszesz i to trzeba przezyc w swoim tempie i to normalne :-) Nie ma sie co spieszyc :-) Ja po rozstaniu zwiazalam sie po pol roku, niby zwiazek 2 lata, ale to indywidualna kwestia. Jakby bylo trzeba to i rok bym poczekala czy ile trzeba. Ja wiem ze tu chodzi o spotkanie i nie trzeba sie wiazac, ale na to tez moze nie byc gotowosci. Na pewno czujesz jeszcze te zlosc, zranienie i gdzies w srodku chcesz sie przed tym uchronic. Jednak jak pisalam daj sobie czas :-) Nic sie nie stanie jak jeszcze poczekasz, a bedziesz odporniejszy, bedzie to juz dla Ciebie bardziej naturalne i zrobisz to chetniej. "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"Wisława Szymborska 8 Odpowiedź przez sosenek 2017-11-18 09:46:20 sosenek Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-02-07 Posty: 2,751 Wiek: 30 lat minęło Odp: Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co?Zgadzam się z Domnieto, a myślę, że z ZamarłąTurnią chyba dzielimy grupy tematyczne Spotkaj się ale bez żadnych też mam chwile, że jestem zbyt zmęczona na poznawanie nowych ludzi, nawet tych fajnych. Po prostu mam jakieśtam swoje zajęcia, pełny grafik i nie chce mi sie po raz 100 opowiadać komuś o sobie Dlatego tak cenie facetów gaduły - którzy sami chętnie mówią (byle coś mądrego i ciekawego), a ja mogę słuchać i się relaksować:D 9 Odpowiedź przez Mateusz1989 2017-11-18 10:38:16 Mateusz1989 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-11-18 Posty: 6 Odp: Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co? Domnieto napisał/a:To jest poprostu zmęczenie materiału. Szukasz, szukasz i znaleźć nie możesz i gdzieś bardziej lub mniej świadomie rodzi sie pytanie: czy wogole jest czego sumie.. to coś w tym przestrzeni powiedzmy 4 lat byłem w 2 związkach, a gdy w nich nie byłem, to spotykałem się z różnymi osobami - właśnie w celu rozwinięcia znajomości zapoczątkowanej w internecie. Nieco takich spotkań było, niemal zawsze się kończyło na jednym, bo ja nie "czułem tego czegoś", a bez tego nie ma mowy o tym, abym się chciał angażować, jeździć itp. No i kiedyś był tai "dreszczyk emocji" i faktyczne zainteresowanie, a teraz taki.. "chleb powszedni". Ot, kolejna osoba z którą mogę się przejść, porozmawiać, wspólnie wypić herbatę czy kawę... Zrobiło się to bardzo mało interesujące i równie mało ekscytujące. Właśnie dlatego, że nie było "tego czegoś". Wiem, że gdyby ktoś miał taki urok i mnie nim zaczarował, to pewnie wszystko by minęło. Ale po tylu próbach nie chce się znów poświęcać czasu "żeby sprawdzić", bo mam swoje zainteresowania. 10 Odpowiedź przez Lady Loka 2017-11-18 11:16:59 Lady Loka Przyjaciółka Forum Aktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,076 Wiek: w sam raz. Odp: Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co? Wszystkie Twoje spotkania są z internetu. Więc z perspektywy osoby, która swojego czasu robiła tak samo mogę Ci powiedzieć tyle, że w większości przypadków nie poczujesz "tego czegoś" na pierwszym spotkaniu. Czasem się zdarza, ale bardzo rzadko. Pierwsze spotkanie jest po to, żeby się poznać, pogadać i pomyśleć, czy Twoja rozmówczyni jest na tyle interesująca, żeby spotkać się z nią jeszcze raz. Nie po to, żebyś określił czy od razu zaiskrzyło i jeżeli nie to osoba jest do skreślenia. Pomyśl sam, jak poznajesz kogoś w realu to też najczęściej się kilka razy widzicie, a dopiero potem możesz określić czy iskrzy i czy chcesz czegoś sobie przestrzeń, daj sobie spokój. Nie ma co teraz iść w to na siłę. Spróbuj skupić się bardziej na realu, z odpowiedzi "Tylko ile można" wnioskuję, że i tak tego nie zrobisz bo jesteś taki jak ja obecnego chłopaka poznałam przez internet. 2 miesiące spotykaliśmy się niezobowiązująco zanim zadecydowaliśmy, że chcemy coś budować. Więc po prostu jak masz tam fajną dziewczynę, to daj jej szansę. Czasami iskrzy później Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 11 Odpowiedź przez ZamarlaTurnia 2017-11-18 12:13:12 ZamarlaTurnia Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-10 Posty: 18 Wiek: 27 Odp: Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co? Zgadzam się, że rzadko kiedy na pierwszym spotkaniu jest wielkie wooow i "to coś", więc lepiej nie oczekiwać, że przyjdziesz, spotkasz się i od razu ktoś Cię zaczaruje. Także myślę, że warto dać sobie i innym czas, spotykać się niezobowiązująco (zwłaszcza gdy druga osoba też tak do tego podchodzi). Albo znajdź kogoś kto ma takie same zainteresowania, pasje jak Ty i wtedy już nie będziesz patrzył na te spotkania jak na poświęcanie swojego czasu, który mógłbyś wykorzystać na coś innego . Ja mam tak, że często nie chce mi się spotykać z facetami poznanymi w internetach np na kawie - siedzenie w kawiarni jest nudne (zwłaszcza na początku) i także mam wrażenie, że marnuję w ten sposób swój cenny, wolny czas. Sosenek, czytając Twoje posty, też mam wrażenie, że chyba dzielimy te same grupy 12 Odpowiedź przez Domnieto 2017-11-18 13:48:59 Domnieto Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-10-17 Posty: 240 Odp: Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co?Ja to chodziłam na randki po kilka razy z tym samym facetem i niestety jeżeli nie poczuję zainteresowania po tej godzinie na przysłowiowej kawce to już z doświadczenia wiem, że nie ma co tracić czasu. I nie mówię tu o miłości od pierwszego wrażenia Generalnie Mateusz1989 mogła bym napisać taki sam post jak ty. Z tym, że ja już doszłam to takiego etapu, że na myśl o randce z internetu rzygać mi się chciało. Jakoś oklapłam i poświęciłam się swojej pasji i prowadzeniu firmy. Oczywiście było mi przykro, że jestem sama, czasem nawet ryczałam jak powalona słuchając smutnych piosenek Potem na kilka miesięcy weszłam w związek. Niespecjalnie udany, jeszcze nie skończony, ale na wylocie. Teraz już sama nie wiem co mam robić. Chyba znowu będę wyła w rytm Leonarda Cohena 13 Odpowiedź przez Mateusz1989 2017-11-18 13:55:53 Ostatnio edytowany przez Mateusz1989 (2017-11-18 13:56:39) Mateusz1989 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-11-18 Posty: 6 Odp: Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co? Lady Loka napisał/a:Więc z perspektywy osoby, która swojego czasu robiła tak samo mogę Ci powiedzieć tyle, że w większości przypadków nie poczujesz "tego czegoś" na pierwszym o tym ale... jakoś to u mnie tak nie działa. Jeśli nie ma tego czegoś, to nie mam też motywacji aby nawet chcieć się gdzieś ruszyć i znów z tą osobą pogadać - tak jak pisze Domnieto. Na wiele spotkań bywało różnie - i sytuacje, że chciałem się od razu "ewakuować" i takie, że rozmawiało się miło. Trzy razy coś zaiskrzyło - w każdym wypadku była motywacja aby utrzymywać kontakt i dwa razy zamieniło się to na związek. Można powiedzieć, że "jestem wybredny", ale to nie tak, bo jest tylko kilka rzeczy "skreślających", ale po prostu musi być to coś. Inna sprawa, że nie chodzi o szukanie na siłę - to było gdzieś na początku, potem na pełnym luzie, po prostu poznawanie ludzi i "co będzie to będzie".Gdy zaiskrzy, sprawa jest jasna - tyle że mi się nie chce nawet sprawdzać czy coś może zaiskrzyć 14 Odpowiedź przez ZamarlaTurnia 2017-11-18 14:05:50 ZamarlaTurnia Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-08-10 Posty: 18 Wiek: 27 Odp: Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co?Zgadam się, że musi być coś, co motywuje do dalszego spotykania się. Jeśli nie chce Ci się sprawdzać, to zajmij się czymś innym teraz, daj sobie czas. Innej rady chyba nie ma - albo próbować spotykać się z ludźmi, albo po prostu zająć się sobą, pracą, swoimi zainteresowaniami. 15 Odpowiedź przez Lady Loka 2017-11-18 14:19:59 Lady Loka Przyjaciółka Forum Aktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,076 Wiek: w sam raz. Odp: Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co? Ja wiem o co Ci chodzi ale to i tak z internetem już tak jest, że po pierwszym spotkaniu chcesz mieć jakikolwiek konkret więcej niż "było miło". Ale spróbuj przedkładać to na real, w realu tak nie działa. Poza tym dopiero poznajesz, jest stres, jest drętwo. Na pierwszym spotkaniu z moim chłopakiem byłam chora przeziębiona, miałam gorączkę, nie chciałam tego przekładać, bo rozmawialiśmy przez internet już ponad miesiąc i fajnie było wreszcie się zobaczyć. Jemu to nie przeszkadzało. Potem znowu miesiąc prawie tylko pisaliśmy, kolejne spotkanie, mnie trafiało przez brak konkretów serio. Bo było fajnie, było miło i tylko tyle. Ale byłam już na takim etapie, że po prostu nie chciało mi się szukać dalej. Powiedziałam sobie, że skupię się na sobie i swoich pasjach. No a w międzyczasie się spotykałam z nim i dopiero potem zaczęło iskrzyć:P Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 16 Odpowiedź przez Mateusz1989 2017-11-18 15:34:48 Mateusz1989 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-11-18 Posty: 6 Odp: Mogę się spotkać.. tylko w sumie po co?No właśnie przekładam na real i moim zdaniem jest dokładnie tak samo, przynajmniej w moim przypadku Raz w życiu spotkałem kogoś że mnie tknęło aż tak - wystarczyło w tłumie spotkać się oczami i byłem ustrzelony. Znam też masę osób z którymi potem się widziałem nie raz nie dwa gdzieś przy różnych okazjach i podobnie jak nie było pierwszego wrażenia tak i później nic z tego nie było. Nie wyobrażam sobie aby w moim przypadku to się pojawiało "po czasie". Albo ktoś mnie interesuje, choć trochę, od razu, albo nie. Poza tym, jakieś pierwsze wrażenie przy internecie robi to, jak ktoś pisze, o czym itp. Jak widzę, że ktoś potrafi napisać "zdanie podrzędnie złożone" a i ma zainteresowania, to jest to zawsze plus. Tyle tylko, że to wszystko od strony czysto "rozumowej", iskry wychodzą z czegoś zupełnie innego. Posty [ 16 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021

sam nie wiem co to było kilka fajnych dni